Wanda Nowicka mówiła, że chce rozmawiać „o wpływie jaki wywiera Kościół na decyzje polityczne”. „Ze sfery podejmowania decyzji politycznych powinno się usunąć wszelkie symbole religijne, bo akurat tam nie są potrzebne”- mówiła Nowicka. „Kościół powinien zajmować się sferą sacrum, a władze polityczne powinny podejmować decyzje kierując się różnymi porządkami, w tym też światopoglądem katolicki” - dodawała.

 
Jan Dziedziczak zauważył, że Ruch Palikota realizuje plan Platformy w zajmowaniu się tematami zastępczymi. „Donald Tusk na pewno zaciera ręce, bo przecież jego rząd fatalnie kieruje służbą zdrowia i walczy bezrobociem”- powiedział poseł PiS Jan Dziedziczak. „Fakty są takie, że krzyża nie powinniśmy zdejmować, bo nie ma ku temu powodów” - przekonywał poseł. Dodał również , że dla „wszystkich osób, którym bliska jest polska tradycja i kultura jest jasne, że krzyż w naszej kulturze był zawsze. […] My słyniemy w tolerancji. Znam wielu wspaniałych żydów i muzułmanów, którym krzyż nie przeszkadza”- powiedział.



Nowicką rozwścieczyły słowa Dziedziczaka o tym, że znana feministka razem z Ruchem Palikota ma atakować polski kościół. „Pani Wanda Nowicka jest przecież z tego znana. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że pani Wanda Nowicka jest finansowana przez środowiska aborcyjne i wypełnia teraz swoją rolę” - powiedział Dziedziczak. Nowicka za te słowa pozwała do sądu Najfeld i proces po trzech latach przegrała. W odpowiedzi posłanka Ruchu Palikota stwierdziła więc, że to właśnie „takiego rodzaju dyskusję Ruch Palikota chciałby wreszcie zakończyć”. „Czyli nie ataki ad personam, nie zastraszanie, nie ex katedra emocjonalne krzyki pana posła... - mówiła Nowicka. „Ta dyskusja dotyczy dwóch różnych porządków i jest o tym, czy krzyż powinien wisieć w Sejmie, jak chce tego większość osób, czy nie powinno być krzyża. Czyli wizja katolicka albo ateistyczna” – kontrował Dziedziczak.  „Chodzi o budowę nowoczesnego państwa... – przerywała  Nowicka. Gazeta Wyborcza informuje jednak, że „znów nie mogła skończyć”. „To ja może wyjdę” - powiedziała, gdy „nie była w stanie dojść do głosu, żeby odpowiedzieć na argument Dziedziczaka”- jak relacjonuje GW. „Dziękuję bardzo za zaproszenie, to ja przyjdę, jak się da normalnie porozmawiać” - zakończyła i wyszła.


Mnie debata Dziedziczak- Nowicka z najmniejszym stopniu nie zdziwiła. Środowiska lewicowe bardzo często prowadzą w taki sposób dyskusję. Ich argumentacja kończy się na manifach i antykościelnych protestach. Gdy przychodzi do starcia na wizji, kończy się to albo procesem sądowym jak w przypadku Joanny Najfeld bądź wyjściem ze studia. Na marginesie dodam, że mam inne oczy niż koledzy z Gazety Wyborczej, którzy relacjonowali debatę. Nie pierwszy raz. I z pewnością nie ostatni.

 

Oburzona_Nowicka_wychodzi_ze_telewizyjnego_studia

 

Ł.A /Gazeta Wyborcza/PolsatNews