W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów.

A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie».

Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Rzekł do nich Jezus: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Oni zaś zanieśli.

A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – nie wiedział bowiem, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory».

Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.

Następnie On, Jego Matka, bracia i uczniowie Jego udali się do Kafarnaum, gdzie pozostali kilka dni (Z rozdz. 2 Ewangelii wg św. Jana)

 

Jak kocha Bóg? Najtrafniej byłoby powiedzieć chyba tak: Bóg kocha skutecznie, owocnie. Nasze miłości czasami są ślepe, może szkodliwe; miłość Boża odwrotnie – jest podnosząca, umacniającą, dźwigająca do góry całe stworzenie… Jej ikoną jest krzyż Chrystusa.

Ale dzisiaj liturgia proponuje nam trochę inne spojrzenie i chce, abyśmy spojrzeli na siebie jak na oblubieńców Boga. Księga Izajasza mówi o Jerozolimie – zburzonej, zdeptanej przez pogan, mówi o Jerozolimie, która wzgardziła Bogiem i dlatego spotkał ją taki tragiczny los. Co na to Bóg? Czyni ją swoją koroną, klejnotem najdroższym, jest ona dla niego jak ukochana narzeczona. Nic nie sprawi, że Bóg zniechęci się do człowieka, On zawsze chce z nami iść, pragnie, abyśmy z Nim żyli teraz i na zawsze. Biblia często posługuje się metaforą małżeńską: ślub człowieka i Boga… Brzmi dziwnie, ale to jedna z najpiękniejszych prawd przekazanych nam przez Pismo Święte. 

Święty Paweł mówi, że te relacje z Bogiem są różne, bo każdy z nas jest inny, ale jednoczy nas Duch Święty. Trzecia Osoba Trójcy, pełna miłosiernej miłości, gdzie nie ma nawet cienia zazdrości, ale bezkresne dawanie się i wzrost. Duch Święty, mówi Paweł, zapewnia nas, że każdy znajdzie u Boga swoje miejsce, każdy może być sobą. I dobrze, aby każdy z nas sobą był i nie próbował być kimś innym. To właśnie jest powołanie – totalne zakotwiczenie całej egzystencji w Bogu.

Opis wesela w Kanie jest koroną dzisiejszej liturgii. Bo pokazuje Jezusa, który błogosławi prostemu ludzkiemu szczęściu i troszczy się o każdy szczegół. Tam, gdzie jest Jezus, wina nie zabraknie, nie zabraknie miłości, a jeśli nawet nasze stągwie wyschną, On pomoże, aby nasza woda stała się winem i by tak radość nasza, nasza miłość, były pełne.

Szymon Hiżycki OSB

PS-PO.pl