Profesor Jadwiga Staniszkis udzieliła wywiadu "Polsce The Times" na temat wydarzeń "wieńczących" minione obrady Sejmu.

Socjolog znów wypowiada się na temat partii rządzącej bardzo krytycznie. Profesor Staniszkis uważa, że w sporze wokół ustawy regulującej prace dziennikarzy przesadziło właśnie PiS, nie opozycja.

"Opozycja zareagowała na wyłączenie z obrad jednego z posłów - i uważam, że miała prawo tak się zachować, tym bardziej, że przecież nie zaczęła samodzielnie prowadzić obrad. Jest artykuł konstytucji, mówiący o prawie Polaków do informacji poprzez swobodny dostęp dziennikarzy do instytucji państwowych - tymczasem zmiany w Sejmie tę swobodę ograniczały."- tłumaczy. Powstaje pytanie, czy nie ma pojęcia, jak jest w innych krajach demokratycznych z dostępem dziennikarzy do instytucji państwowych,

Nie zabrakło wypowiedzi o tym, że rozwiązania proponowane przez PiS przesuwają Polskę "mocno na wschód". Socjolog liczy też, że partia rządząca się podzieli, gdyż nie wszyscy zaakceptują tego rodzaju koncepcje.

"Naprawdę mam nadzieję na wewnętrzne przesilenie wewnątrz PiS-u, czy część posłów przestanie zachowywać się oportunistycznie".

Jadwiga Staniszkis podkreśla, że w obecnej sytuacji obie strony w końcu uświadomią sobie potrzebę kompromisu. W pewnym momencie Agaton Koziński, który przeprowadza wywiad z socjolog zauważa, że Ryszard Petru w minioną niedzielę powiedział: "Władza w końcu ustąpi przed nami". Redaktor zaznaczył, że w przypadku kompromisu opozycja również nie mogłaby dążyć do eskalacji i zapytał, czy ustępstw ze strony partii rządzącej Platforma czy Nowoczesna nie wykorzystają do eskalacji konfliktu.

Niespodzianka! W ocenie Staniszkis opozycji nie zależy na eskalacji.

"Opozycja nie ma tendencji do podgrzewania atmosfery. Kluczowe tu się pewnie okaże ustalenie, czy budżet został uchwalony - to warunek trwania obecnego parlamentu. Opozycja powinna żądać wyjaśnień, co właściwie zostało zatwierdzone w sprawie ustawy budżetowej, jakie poprawki zostały zaakceptowane, a jakie odrzucone. Ale przede wszystkim opozycja musi bronić modelu demokracji liberalnej - czyli wzajemnie zazębiających się ograniczeń."

Pytanie, czy na pewno mówimy o tej samej opozycji, bo już w pierwszym akapicie okazuje się, że chyba nie. Opozycja bowiem "nie ma tendencji" do podkreślania konkretów, atakuje natomiast wszystko, co robi ten rząd.

"Prezes Jarosław Kaczyński uważa, że demokrację sprowadza się tak naprawdę do wyborów - rządzi ten, kto ma większość i ma swobodę działania. Ten spór ujawnia, że PiS uważa za niedemokratyczne ograniczenia instytucjonalne. Już to, co się stało z TK, było tego sygnałem. Teraz mamy kolejny, wokół mediów. Opozycja odwołuje się do szerszej, definicji demokracji patrzy na nią przez szereg wzajemnie się ograniczających instytucji, uważa, że trzeba przestrzegać pryncypiów demokratycznych, polegający na istnieniu instytucji ograniczających większość parlamentarną. Właśnie o tym muszą ze sobą dyskutować PiS i opozycja."- podkresla Staniszkis.

Według profesor hucpa opozycji w Sejmie "ujawnia pisowską koncepcję tego, na czym polega porządek i w jaki sposób należy dokonywać w nim kontroli. Oczekiwanie, że Polacy będą traktowali arogancję władzy jako jej symbol, jest błędna. Coraz bardziej widać, jak destrukcyjny efekt to przynosi."

Na koniec wywiadu socjolog mówi o konieczności zjednoczenia opozycji, jeśli ta chce wygrać z PiS-em. Co najlepsze, Jadwiga Staniszkis mówi w tym kontekście o potrzebie reaktywacji SLD, tyle że z nowym przywódcą. Tylko czy ktoś jeszcze pamięta o SLD?

Cały czas zastanawiamy się, skąd ten jad i niechęć w stosunku do partii, którą kiedyś prof. Staniszkis wyrażnie wspierała. Rozsądne wypowiedzi zaginęły wśród "wschodnich" obsesji...

kbk/Polska The Times, Fronda.pl