To, że w Polsce jest demokracja, najlepiej świadczą smutne przykłady, że prawdziwi szkodnicy, niemal sabotażyści demokracji, występują we wszystkich mediach. W tym mediach publicznych, mimo że mają pełne usta fałszywych oskarżeń.

A w dodatku są postaciami o niejasnej karcie moralnej. Zostali jednak w demokratyczny sposób wybrani na swój urząd, np. prezydenta miasta, korzystają więc w pełni ze swoich uprawnień, jakie im z tego tytułu przysługują. Zapisują się niejednokrotnie najgorszymi zgłoskami w historii polskiej demokracji. Szczególnie, gdy ludźmi małej klasy. Zwykle kierują nimi doraźne, osobiste ambicje i czysto prywatne cele, które przedkładają nad dobro publiczne, bez względu na koszta, jakie ponosi Polska. Czy mają tego świadomość? Czy są ślepi? Czy nie rozumieją, że są twórcami napięć, a swoją postawą tworzą najgorsze wzory, które niestety znajdują łatwo naśladowców.

Przykładem takich niszczycieli demokracji, występujących zwykle jako ja gorętsi wyznawcy i bojownicy o demokrację właśnie są np. Hanna Gronkiewicz-Waltz prezydent Warszawy.

W ostatnich dniach przypomniał o sobie bliźniaczo podobny do wymienionej przed chwilą, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Najpierw brał aktywny udział w przygotowaniu prowokacji politycznej, oddając Komitetowi Obrony Demokracji miejscu przy Pomniku Stoczniowców na organizację manifestacji tego stowarzyszenia na cały dzień 31 sierpnia, w rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich, będącej jednocześnie świętem „Solidarności”. W ten sposób formalnie mianował KOD na ten wyjątkowy dzień gospodarzem tego miejsca, który zaprosił – to nie pomyłka! – „Solidarność” do wspólnych obchodów tych uroczystości.

Kiedy wojewoda gdański unieważnił decyzję Pawła Adamowicza, przyznając prawo gospodarza tego miejsca w dniu 31 sierpnia „Solidarności”, oburzony Paweł Adamowicz, pośrednio wprawdzie nie wprost, przyrównał jednak Polskę zarządzaną przez obecny obóz władzy do III Rzeszy. Za to niezwykle ciężkie oskarżenie, które nie powinno żadnemu żyjącemu obecnie Polakowi przejść przez gardło, prezentowi Gdańska nie spadnie z głowy włos. A mimo to jutro będzie krzyczał, że demokracja w Polsce jest deptana, a on sam jest zwierzyną łowną, dla obecnej władzy.

Usłyszawszy to, Alojzy Pietrzyk, legendarny przywódca śląskich strajków górników w 1980 i 1988 roku, jeden z twórców „Solidarności”, skomentował: - „Jeśli zwierzyna łowna, to hiena”.

Jerzy Jachowicz