Prawicowe media nie mają w Polsce łatwego życia. Ostatnio mamy do czynienia z próbą podkopywania bytu finansowego „Gazety Polskiej Codziennie”, dziennika będącego ważną odnogą tygodnika „Gazeta Polska”, pisma o wieloletniej tradycji i ugruntowanej na rynku pozycji. Atak na dziennik przypuścił najpotężniejszy kolporter prasy w Polsce, przedsiębiorstwo Ruch.

Nawet jeśli redaktor naczelny gazety Tomasz Sakiewicz myli się, zakładając, że to Rosja przez swoja agenturę wpływu zleciła Ruchowi osłabienie dziennika, to niewątpliwie za nieuprawnionymi roszczeniami finansowymi kryją się działania, mające prawdopodobnie korzenie polityczne. „Gazeta Polska Codziennie” istotnie najpełniej relacjonowała wydarzenia na kijowskim Majdanie. Pokazywała zarazem - i robi to dziś - złowróżbną rolę, jaką w tych wydarzeniach odgrywała Moskwa, czego potwierdzeniem jest obecna militarna i polityczna agresja Rosji na Krymie. Ale przecież może w jeszcze większym stopniu dziennika ten traktowany jako niebezpieczne medium dla obecnej władzy w Polsce. Dla polityczno - biznesowego establishmentu. I to z tych kręgów mogła dotrzeć do Ruchu sugestia, że najwyższy czas poskromić groźne dla władzy medium.

Jak wiemy z doświadczenia to, co wydaje się jako zbudowana na wątłych podstawach teoria spiskowa, nabiera w którymś momencie rozpędu i przybiera realny kształt niszczenia medium na ciche zlecenia władzy. Tak przecież było z rozbiciem, a praktycznie unicestwieniem tygodnika „UważamRze”, rękami jego właściciela Grzegorza Hajdarowicza. Nie wiele brakowało, by ten sam rzekomy magnat medialny doprowadził do upadku nowy tygodnik „wSieci”, skupiający grono dziennikarzy i publicystów wywodzących się z dawnego „UważamRze”. Wystarczyło bezpodstawne oskarżenie, by w majestacie prawa narazić tygodnik, będący dla władzy swoistą ością w gardle, na ogromne straty materialne.

Pamiętam jak w tamtych trudnym dla naszego tygodnika okresie, z niepokojem odczuwaliśmy brak wsparcia przez inne media. I to te związane z nami wspólnym pniem, preferujące ten sam liberalno-centrowy i zarazem tradycyjny dla kultury chrześcijańskiej system wartości.

Ale i wtedy i dziś winniśmy patrzeć szerzej na rolę mediów, nie tylko poprzez pryzmat powinowactwa przekonań politycznych i społecznych. Powinniśmy zwykle, niezależnie od tego, czy ktoś dokonuje zamachu na wolność medium o nachyleniu lewicowym czy prawicowym, wspólnie przeciwstawić się temu. Głośno protestować w imię wspólnego i nadrzędnego interesu – wolności mediów. Między sobą możemy się spierać i kłócić w uczciwej debacie publicznej. Politycy muszą jednak mieć świadomość, że kiedy uruchamiają zakulisowe impulsy, aby zaszkodzić nieprzychylnej sobie gazecie, stacji telewizyjnej czy rozgłośni radiowej, spotkają się z ostrym przeciwstawieniem się całej wspólnoty mediów.

Że tak nie jest, wiem. Ale powinniśmy próbować do takiego modelu postępowania się zbliżać.

Jerzy Jachowicz

Felieton ukazał się na Sdp.pl