W moim przekonaniu na stałe w mentalność policji jest wmontowana agresja. Między bajki można włożyć, że oni są uczeni do chronienia obywateli. W tym przypadku manifestantów przed ludźmi w kominiarkach. Oni są cały czas nastawieni na działania agresywne. Przy czym nieszczęściem polskiej policji jest to, że ona nie jest profesjonalna.
Marsz Niepodległości dla policji to był marsz ekstremy, faszystów, nacjonalistów czy szowinistów. Oni czerpią informacje z mediów opiniotwórczych. Jeśli w kantynie włączony jest na stałe, na okrągło tylko TVN24, jak kiedyś kołchoźnik, to oni przesiąkają tym.
Zawsze wierzchołek policji jest prorządowy. Zawsze tak jest, ale to idzie w dół przez komendantów, przez komendy na różnych szczeblach. Policjant podobnie jak prokurator ma mentalność służenia władzy. A władza jest nastawiona wrogo do opozycji, czemu daje wyraz w swoich decyzjach. Kiedy policjant idzie na akcję jest naładowany wieloma składnikami, dzięki którym jest gotowy walczyć z tymi, którzy wychodzą na ulice.
Do tego nakładają się jeszcze działania służb specjalnych. One mają swoich prowokatorów czy agentów, którzy zawsze są w tłumie. To, że tam odbywały się prowokacje jest nie do podważenia. Czy byli tam policjanci, czy także funkcjonariusze związani z ABW? Podejrzewam, że również ABW. Jedni o drugich nie musieli wcale wiedzieć. ABW jest w tych sprawach szkolona. Przy takiej ilości osób prowokacja, jeśli ma miejsce, jest później trudna do zlikwidowania, do wyłapania. Mogło być to świadome działania, aby pokazać tą demonstrację jako wichrzycieli państwa. Służby specjalne nie muszą angażować w to oficerów, bo wystarczą bojówki złożone z agentów. To pokazuje, że nasze władze są w w jakimś sensie przedłużeniem PRL – uważa Jachowicz.
Not. Jarosław Wróblewski