Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jesteśmy już po zaprzysiężeniu rządu Matusza Morawieckiego. Jak na razie bez zmian personalnych wśród ministrów. Miały być wielkie zmiany personalne, są minimalne, dlaczego?

Jacek Żalek, „Polska Razem”: Nie, jasno zapowiadano, że najpierw zostanie zmieniony premier, bez zmian wśród ministrów. Dopiero po czasie premier ma zdecydować, kto w rządzie zostanie, a kto nie.

Jednak mimo tego w mediach krążyły informacje, że już teraz ze stanowiskiem pożegna się minister Streżyńska, minister Waszczykowski czy minister Macierewicz. Czyli myśli Pan, że mimo, iż jak na razie pozostali oni w rządzie, to od stycznia mogą obawiać się, że stracą stanowiska?

Niewłaściwym określeniem jest „obawa”.

Dlaczego?

To nie obawami powinni kierować się ministrowie, tylko dobrem państwa i społeczeństwa. W związku z tym, pozostawiłbym tutaj możliwość oceny poszczególnych resortów panu premierowi. Proszę zwrócić uwagę, że jak dotąd skoncentrowany był on na dobrym funkcjonowaniu podległych sobie ministerstw, a teraz jest odpowiedzialny za ocenę pozostałych ministrów.

Ale co ma to wspólnego z tym, że już teraz nie wybrał nowych ministrów?

Normalne jest to, że musi mieć on czas na pogłębioną analizę, aby nie podejmować pochopnych decyzji. Zakładam, że skoro były zapowiedzi tego, iż będzie to głębsza rekonstrukcja, mało tego pojawiały się informacje, że rząd zostanie powołany zupełnie w nowym składzie za wyjątkiem premiera, to zakładam, że do rekonstrukcji personalnych dojdzie z pewnością w późniejszym czasie. Dlatego nie możemy się dziwić, że jeszcze do zmian w rządzie – poza zmianą premiera – nie doszło.

Polityka socjalna ma być kontynuowana, przy silnym rozwoju gospodarki. Czy to się uda?

Na pewno się nie uda jeśli gospodarka będzie słaba, z pustego i Salomon nie naleje. W związku z tym, prowadzenie bogatej polityki socjalnej jest możliwe tylko wtedy, kiedy odnosi się sukcesy gospodarcze, które umożliwiają dysponowanie środkami, które będą wykorzystane przez politykę socjalną.

Pan premier pozostanie ministrem rozwoju i finansów mimo objęcia nowej funkcji. Czy nie bierze na swoje ramiona zbyt wiele, czy może jest tak, że funkcję tę zachowa do czasu rekonstrukcji swojego rządu?

Zapewne tak, trudno sobie wyobrazić, aby premier kierował bezpośrednio dodatkowo pracą dwóch bardzo ważnych resortów.

Co jednak jeśli zdecydowałby on o zatrzymaniu funkcji?

Zdecydowanie, jeśli by jednak funkcję zachował, to ograniczyłoby to jego możliwości jako premiera. Wiadomo, że delegowanie zadań jest jedną z podstawowych kompetencji zarządczych. Myślę, że premier zdecyduje się powołać ministrów, którzy będą w sposób bezpośredni odpowiadali za funkcjonowanie resortów, a sam będzie zajmował się koordynacją pracy poszczególnych ministrów. Myślę, że będzie chciał on stwarzać warunki, aby ministrowie sprawnie funkcjonowali.

Dlaczego?

Tylko harmonijny rozwój daje szanse tego, aby państwo się rozwijało. Dobrze, aby minister finansów dbał o swoją działkę, tak by mógł zgromadzić odpowiednią ilość pieniędzy, która przekazywana będzie do innych działów.

Z czym nowy premier może mieć „pod górkę”?

Na chwilę obecną ogromnym wyzwaniem z jakim będzie musiał zmierzyć się premier Morawiecki będzie przerost biurokracji. Ograniczony przepływ informacji, niekompetencje urzędników, a czasem nawet ich zła wola powodują, że wiele inicjatyw grzęźnie w „biurokratycznym błocie” oportunizmu urzędników.

To znaczy?

Odbiurokratyzowanie urzędów jest dziś poza jakąkolwiek dyskusją, trzeba to zrobić i to już. Do tej pory, nawet najsprawniejsi ministrowie większość czasu musieli poświęcać na to, aby użerać się z patologiami i naleciałościami biurokracji. Przy tym wszystkim proszę dodać jeszcze opieszałość w działu sądów i nieprzewidywalność wyroków. To wszystko powoduje, że nawet najlepiej stosowane prawo prowadzi do głębokich rozczarowań.

Czy nie wystarczy jednak dobrze zarządzać?

Dziś nie tylko wystarczy dobrze zarządzać, nie tylko wystarczy dobrze delegować zadania czy tworzyć dobre ustawy.

Co trzeba zrobić?

Trzeba dopilnować, aby byli ludzie, którzy w dobrej wierze będą realizować powierzone im zadania. Ważne jest, aby dbać o to, by ludzie sprawujący bardzo ważne funkcje nie kierowali się partykularnym interesem, czy egoizmem, prywatą.

Jeśli natomiast ktoś taki trafi się w rządzie, to co?

Niewątpliwie, jeśli w rządzie byłby ktoś taki nie przyczyniałby się do realizacji projektu, a wręcz jego działanie powodowałoby, że cel nie zostałby w pełni osiągnięty.

Sęk w tym, aby wprowadzić takie przepisy, które jak tylko to możliwe kontrolowały nadużycia.

Czy myśli Pan, że nowy premier podoła tym wyzwaniom?

Jestem przekonany, że tak.

Patrząc na strategię działań Zjednoczonej Prawicy, jak można przypuszczać, ile Mateusz Morawiecki będzie premierem? Rok? Dwa?

Myślę, że będzie premierem dopóki nie wykonana on swojej misji. Oznacza to, że politycy powinni kierować się przede wszystkim dobrem państwa.  Jeżeli premier będzie spełniał pokładane w nim nadzieje to myślę, że w sposób oczywisty będzie odpowiedzialny za sprawowanie rządów w Polsce.

Co przyniesie jutro?

W przyszłości może wydarzyć się wszystko, możemy np. stracić władzę, jednak przy założeniu, że mandat społeczny zostałby nam przedłużony przy kolejnych wyborach to myślę, że przynajmniej do tego czasu, premierem będzie Mateusz Morawiecki.

Czy będzie nim później, to będzie zależało przede wszystkim od wyborców – to oni zdecydują czy i w jakim stopniu udzielą nam poparcia.

Dziękuję za rozmowę.