"Prawnicy z Biura Legislacyjnego Senatu mieli wątpliwości co do przegłosowanej nowelizacji, ale senatorowie podczas głosowania ich nie mieli. To posłowie i senatorowie decydują, jak ostatecznie wygląda ustawa, a nie prawnicy. Gdyby decydowali prawnicy, nie byłby potrzebny parlament" - mówił Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.

Słowa członka PiS wypowiedziane na antenie Polsat News dotyczą zastrzeżeń jakie składało Biuro Legislacyjne Senatu do przegłosowanej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Prawnicy swierdzili, że ustawa może naruszać "standardy art. 2 konstytucji" czyli zapis "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym urzeczywistniającym zasadę sprawiedliwości społecznej".

Jacek Sasin jasno podkreślił, że uwagi zgłaszane przez Biuro są brane pod uwagę i analizowane, jednak mogą nie mieć wpływu na ostateczny tekst ustawy.

"Nie jest jednak tak, że Biuro decyduje o ostatecznym kształcie ustawy. Ten przepis każdy może interpretować dowolnie, jest bardzo ogólny. Prawnicy z Biura Legislacyjnego mieli wątpliwości, ale senatorowie podczas głosowania tych wątpliwości nie podzielili" - podkreślił Sasin.

W rozmowie zapytano również o szybkie tempo prowadzenia prac w Sejmie i Senacie. Nad nowymi przepisami debatowano blisko 10 godzin, aby następnie odbyły się głosowania.

"Do kogo ta pretensja? Być może do polityków i senatorów opozycji, którzy przeciągali tę debatę, prowadzili obstrukcję parlamentarną" - skomentował Jacek Sasin.

mor/Polsat News/Fronda.pl