Podczas prac nad kontrowersyjną ustawą, w Knesecie rozpętała się prawdziwa burza: "W Państwie Izrael istnieje indywidualna równość dla wszystkich obywateli, ale prawo narodowe (jest zarezerwowane) tylko dla ludu żydowskiego – mówił premier Benjamin Netanjahu podczas otwarcia posiedzenia rządu.

Innego zdania byli m.in.  minister sportu Limor Liwnat (Likud) oraz politycy partii centrowej Jest Przyszłość z szefem resortu finansów Jairem Lapidem, który określił ustawę mianem "fatalnego aktu prawnego". Przeciwnicy uważają również, że ustawa stworzy w Izraelu podział na tych, którzy są żydami i tych, którzy żydami nie są i staną się "obywatelami drugiej kategorii".

Prokurator generalny Izraela, Jehuda Weinstein, uznał, że ustawa przeforsowana przez szefa izraelskiego rządu "jest atakiem na demokratyczną naturę Izraela". 

Projekt ustawy został ostatecznie przyjęty stosunkiem głosów 15 do 7. Zadecydowały o tym głosy członków partii nacjonalistycznych: Nasz Dom Izrael, Żydowski Dom i Likud. 

mark/wp.pl