Według członków jego wspólnoty decyzja jest nieodwracalna. „Pozwolono mu porozmawiać z żoną. Powiedział jej, aby nasz Kościół pozostał wierny Chrystusowi. Modlimy się za niego, ale nadzieja jest niewielka” – powiedział dziennikarzom inny irański pastor Firuz Chandżani. Według niego decyzja o straceniu Nadarchaniego to skutek jego odmowy wyrzeczenia się chrześcijaństwa. Niedawno do jego celi przyszli przedstawiciele reżimu i próbowali go skłonić, aby przeszedł na islam. Gdy odmówił, kazali mu powiedzieć, że Mahomet jest prorokiem. Gdy ponownie odmówił, ludzie ci opuścili celę. Niedługo później sąd zdecydował, że „oskarżony nie skorzystał z danej mu szansy" i jako „zatwardziały przestępca" zostanie stracony”- czytamy w dzienniku.


Youcef Nadharkani przez ostatnią dekadę był pastorem w sieci tzw. „kościołów domowych”. W Iranie konwersje z islamu na chrześcijaństwo są zakazane przez państwo. Uczestnicy spotkań modlitewnych są masowo aresztowani i torturowani. Tego wszystkiego doświadcza na swojej skórze Youcef. W 2006 roku spędził w więzieniu dwa tygodnie za apostazję. Trzy lata później czekało go już więzienie. Ten ojciec dwójki dzieci został aresztowany za protest przeciw decyzji władz, nakazującej objęcie nauczaniem islamu wszystkich uczniów w szkołach, także tych z rodzin chrześcijańskich. Za sprzeciw wobec porzucenia chrześcijaństwa został wtrącony do izolatki. Faszerowano go lekami i torturowano. W 2010 r. aresztowana została jego żona Fatima. Władze zagroziły, że zabiorą im dzieci i umieszczą w muzułmańskiej rodzinie. Kobieta została skazana na dożywocie. Na szczęście przynajmniej ona po apelacji została wypuszczona na wolność. Pastor pozostał nieugięty w swojej wierze. Dwa lata temu skazano go na karę śmierci. O jego uwolnienie apelowała szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton, amerykańscy kongresmeni i Hillary Clinton. W Polsce jego sprawa stała się głośna po apelach europosła Pawła Kowala. 


Bandycki reżim w Teheranie przekonuje oczywiście, że pastor nie został skazany za konwersję. Według propagandy reżimu zostanie on stracony za to, że jest „zbrodniarzem". Miał bowiem dopuścić się gwałtu, wymuszenia oraz być... syjonistą. Znany amerykański ekspert ds. Bliskiego Wschodu Ken Timmerman ostrzega zaś w rozmowie z „Rz": „Sprawa tego biednego pastora obnażyła naturę reżimu ajatollahów. Ci fanatycy chcą zamordować wszystkich Żydów, a teraz chrześcijanie powinni zrozumieć, że następni w kolejce są oni”.


Ł.A/Rzeczpospolita/The Christian Post