Są takie sytuacje, kiedy trzeba jasno i mocno postawić sprawę. Nazwać rzeczy po imieniu. Tekst Magdaleny Środy zamieszczony na portalu Tok FM jest zwyczajną głupotą albo podłością. Zachowania Krzysztofa Rutkowskiego, to przy nich wersal i pełnia kultury i inteligencji, pełnia szacunku dla innych osób. W odróżnieniu od tego kierowcy z ZOMO, pani profesor etyki z Uniwersytetu Warszawskiego, nawet nie próbuje udawać, że szanuje innych ludzi, czy ich przekonania. Ona po prostu rzuca g... i wierzy, że coś się do Kościoła, katolików przyklei. Kłamstwo, oszczerstwo, brednie – profesor etyki może poważyć się na wszystko, byle tylko obrazić katolików i dorobić im gębę.



Przesada? To proponuje lekturę jej tekstu. Zaczyna się od tego, co Magdalena Środa myślała sobie o rodzicach Madzi. „Myślałam, że rodzice są młodzi, głupi, prymitywni, pewni że mogą mieć wiele kolejnych dzieci więc uznali, że to pierwsze, najbardziej "niewygodne", można sprzedać za godziwe pieniądze. W sumie - niezły los. Jest tysiące par, dla których dziecko jest szczytem marzeń, dla spełnienia których gotowi są na przestępstwo "handlu żywym towarem", ale że zarazem gwarantują dziecku bezpieczne i komfortowe warunki życia. Jestem nawet w stanie zrozumieć młodych. Z jednej strony są bardzo religijni (poznali się w Kościele podczas służenia do mszy), nie używali zapewne środków antykoncepcyjnych, nie mieli pojęcia o edukacji seksualnej (szkoła takiej nie oferuje), zaszli w nieplanowaną ciążę, bali się aborcji. Ksiądz, rodzina, najbliżsi potępią aborcję jako największe przestępstwo. Jak ich nie słuchać? A poza tym - gdzie jej dokonać? Jak o sprawach niepożądanej ciąży rozmawiać z religijnymi rodzicami, przyjaciółmi czy księdzem? Powiedzą tylko jedno: rodzić, bo "życie poczęte jest święte". Więc – urodzili” - dzieli się swoimi „przemyśleniami” Środa.



A przy okazji kłamie. Rodzice Madzi nie mieli nawet ślubu kościelnego, opowieści o ich wielkiej wierze można więc włożyć między bajki. Nie jest też jasne, skąd Środa czerpie swoją wiedzę na temat stosowania antykoncepcji czy innych elementów swojego opisu. Ale mniejsza już o te kłamstwa. Warto zwrócić uwagę na to, co profesor etyki myśli o katolikach, jak rozumie metody ich działania. Otóż dla niej młodzi, religijni ludzie, są w stanie sprzedać swoje dziecko za sporą kasę. I ona „to nawet rozumie”. Nie wiem, jak wśród feministek, ale w moim otoczeniu ludzie nie sprzedają swoich dzieci. Większość z nas nie myśli też o tym, by je ukatrupić przed narodzeniem, i to nie dlatego, że ksiądz nas potępi, tylko z tego samego powodu, dla którego nie przyjdzie nam do głowy zabicie Środy. Mamy zwyczajnie pewne zasady, i to nie dlatego, że nakazał nam coś ksiądz.



Kolejne „rozważania Środy” są jeszcze mocniejsze. „Intelektualistka” przekonuje, że instynkt macierzyński jest fikcją. „Posiadanie małego dziecka w wieku dwudziestu lat jest - dla większości młodych, nieprzygotowanych ludzi - poważną przeszkodą w ich życiowych planach i rozrywkach. Dziecko to nie - cud, tylko bariera. Jest nieznośne, ryczy, domaga się opieki, ciągłej krzątaniny. Nie ma - w moim przekonaniu - czegoś takiego jak instynkt macierzyński, gdyby był, każda  odczuwała by nieustającą potrzebę opieki nad swoimi dziećmi. Tak jednak nigdy nie było i nie jest. Znacząca większość kobiet kocha swoje dzieci, ale nie z powodu instynktu lecz wyuczonej wrażliwości, empatii, troski. Instynkt mają wyłącznie zwierzęta, nie kobiety” - oznajmia Środa.



I wreszcie przechodzi do istoty swojego wywodu, wskazując na to, kto jest winny za to, że mała Madzia straciła życie. Nie będę przedłużał napięcia. Oczywiście odpowiedzialność za śmierć Madzi ponosi Kościół. „Nie zamierzam zwalniać z odpowiedzialności rodziców i wierzyć psychologom, którzy w ciągu całej tej historii stworzyli taką ilość nieprawdopodobnych i nietrafionych historii (psychologiczny portret sprawcy, psychologiczne analizy matki i ojca), że może warto by zastanowili się nad naukowością swojej domeny. Ale nie zamierzam zwalniać z odpowiedzialności władzy, która kwestie seksualności i macierzyństwa traktuje jak każe Kościół. A ten ma doprawdy niewielkie doświadczenie w sprawach seksualnych i wychowawczych. Obowiązkiem państwa jest dostarczyć młodym ludziom wiedzy o seksualności, uczyć odpowiedzialności i chcenia dzieci chcianych, a nie zgodnych z wola bożą” - oświadczyła Środa.



A że to absurd? Jakie to ma znaczenie, gdy na trupie dziecka można zbudować swoją ideologię? A że to intelektualna nekrofilia? Cóż, po Środzie trudno spodziewać się czegoś więcej.



Tomasz P. Terlikowski