Szok! Młoda działaczka lewicowa  organizacji „No borders”, która pracowała w obozie dla imigrantów na granicy Francji i Włoch, została zgwałcona przez islamskich imigrantów. Zdarzenie miało miejsce ponad miesiąc temu. Organizacja dla której pracuje zgwałcona kobieta nakazała jej milczeć, motywując to troską o ... imigrantów. 

Kobieta wraz z organizacją " No Borders" poświęciła miesiąc swojego życia, aby pomagać migrantom. Pomagała w Ponte San Ludovico w Ventimiglia. Tam właśnie miało dojść do gwałtu. Pewnego sobotniego wieczoru w obozie urządzono imprezę. Grała głośna muzyka. Kobieta została uwięziona w bloku prysznicowym, który znajduje się w lesie w pobliżu obozu. Tam grupa Murzynów z Sudanu ją zgwałciła. Kobieta wołała o pomoc, lecz nie usłyszano jej, bo wszystko zagłuszała muzyka.

Włoska „La Stampa” podała, że 30-letnia kobieta, zgłosiła to swoim kolegom z lewicowej organizacji. Oni jednak przekonali ją, by „dla dobra sprawy” ukryła ten fakt. Mieli powiedzieć, że jeśli prawda wyjdzie na jaw, to może to zniweczyć ich „utopijne marzenie o świecie bez granic”.  - Inni poprosili mnie, abym siedziała cicho – powiedziała zgwałcona kobieta.

O sprawie piszą już najważniejsze włoskie gazety, od "La Stampa" i "Il Secolo XIX" po "Corriere Della Serra".

Oto jak wygląda multi-kulti w praktyce!

 
mod/media