Święto Niepodległości to dobry moment na rozmowę o tym, jakiej Polski chcemy.  Czy chcemy być średnim krajem wspierającym się o silniejszych sąsiadów, wiecznym aspirantem liczącym na to, że wielcy nam pomogą i nas obronią, czy chcemy być silnym, podmiotowym, państwem, z zamożnym społeczeństwem, wydajną suwerenną gospodarką i silną, dobrze zarządzaną armią. 

Potrzeba nam politycznego przywództwa, które wyznaczy jasny cel: Polska wśród kilku najzamożniejszych państw Europy. Czy to jest możliwe? Oczywiście, że tak. Pod warunkiem, że pojawi się elita, które zacznie poważnie myśleć o państwie. Elita, która będzie miała wyobraźnię i wolę, by do tego celu dojść. Jestem przekonany, że mamy do tego potencjał. Polacy są niezwykle aspiracyjnym, dynamicznym społeczeństwem.
 
Codziennie chodzę po Warszawie, która tętni życiem, w której setki tysięcy ludzi spieszą się z jednej pracy do drugiej, w której codziennie powstają i upadają firmy, w której ludzie twardo walczą o lepsze życie. Tak jest nie tylko w stolicy. Dużo jeżdżę po Polsce i tę walkę widzę wszędzie. Nie chce przez to powiedzieć, że wszędzie jest dobrze. Dobrze jeszcze nie jest. Chcę powiedzieć, że wszędzie ludzie chcą pracować, budować firmy i mają potencjał. Jesteśmy zdolnym i pracowitym narodem, któremu dziś brak wizji i silnego przywództwa. Nie mam na myśli tylko rządzącej partii ale niemal całą klasę polityczną.
 
Co trzeba zrobić? Ułatwić ludziom życie tam, gdzie może to zrobić państwo. Uprościć przepisy dotyczące funkcjonowania firm, zwłaszcza koszmarne przepisy podatkowe. Wprowadzić nowe zasady funkcjonowania administracji państwowej, w której dobrzy urzędnicy (w znacznie mniejszej ilości niż dziś) będą zarabiać tyle, ile w dobrych korporacjach. Wspierać realnie polskie przedsiębiorstwa. Określić, które gałęzie i firmy są strategiczne dla państwa i te przedsiębiorstwa otoczyć szczególną opieką ale i kontrolą. Wprowadzić regulacje uniemożliwiające uciekanie z podatkami przez wielkie firmy, zwłaszcza międzynarodowe koncerny. Rozpocząć na duża skalę wprowadzać politykę realnie wspierającą polskie rodziny. Dokonać rewolucji w funkcjonowaniu szkół wyższych, związać wyższe uczelnie z przedsiębiorstwami, rozbić blokujące dziś reformy akademickie kliki. Bez dobrej edukacji i nauki nie zbudujemy nowej elity.
 
By na to mieć pieniądze trzeba umieć też odważnie powiedzieć na co nas nie stać. Bo nie stać nas na to, by duża część społeczeństwa nie pracowała, byśmy żyjąc coraz dłużej szli na wczesne emerytury, nie stać nas na wczesne wysyłanie na emerytury górników, służb mundurowych, na fundowanie rolnikom specjalnych przywilejów. Nie stać nas na utrzymywanie korporacji zawodowych broniących swoich wąskich interesów i blokujących tym szanse na rozwój zwłaszcza młodych ludzi.
 
Musimy przestać chwalić się tym ile pieniędzy dostajemy z Unii Europejskiej, z których zresztą znaczna część jest wydawana nieefektywnie. Zacznijmy intensywnie pracować nad tym, by budować własną siłę za własne pieniądze, by polska gospodarka –  na tyle na ile jest to możliwe w zglobalizowanym świecie – była niezależna i samodzielna.
 
To wszystko jest możliwe. W ciągu ostatnich 25 lat dokonaliśmy dużego skoku – temu nie da się zaprzeczyć. Ale stać nas na znacznie więcej. Naszym celem powinno być nie to, byśmy mogli ciągle odnosić się do bogatych Niemiec, ale żeby za następne 25 lat Polska stała się punktem odniesienia dla wielu europejskich krajów.
 
To są moje życzenia na Święto Niepodległości. 
 
Igor Janke/Salon24.pl