Ten pseudo argument jest całkowicie sprzeczny z zasadami logiki z dwóch powodów:

Po pierwsze Kościół Katolicki nie jest miejscem szczególnie licznych przypadków pedofilii. Analizując przypadki pedofilii znajdujemy inne środowiska i grupy zawodowe, gdzie takich przypadków jest więcej, gdzie zjawisko pedofilii jest częstsze. Oczywiście przypadki pedofilii w Kościele mają miejsce i niestety zdarza się, że nie są one w sposób jednoznaczny potępiane i zgłaszane do organów ścigania przez przedstawicieli Kościoła. Nie jest to jednak specyfika wyróżniająca Kościół, ale praktyka obecna w różnych instytucjach i środowiskach. Więcej – są środowiska, które zjawisko pedofilii uważają za coś normalnego, akceptowanego. Pogląd ten jest powielany poza tymi środowiskami, np. pedofilskie skłonności w środowiskach artystycznych są relatywizowane w mediach (vide skłonności i zachowania Romana Polańskiego i reakcja na nie niektórych publicystów, polityków i innych artystów czy przyzwolenie przez lokalne środowiska artystyczne i polityczne Poznania na wieloletnie pedofilskie praktyki dyrygenta chóru Polskie Słowiki Wojciecha Kroloppa); pedofilia w środowiskach artystycznych jest niejednokrotnie uważana za zjawisko niegroźne, za zachowanie naturalne a nawet pożądane dla twórczego i artystycznego rozwoju artysty.

Drugim argumentem podważającym tezę, że Kościół kwestionuje i walczy z ideologią gender w celu obrony lub zakrycia własnych grzechów związanych z pedofilią jest fakt, że ofensywa gender ma miejsce w ostatnim okresie, a więc trudno było piętnować i zwalczać zjawisko, którego w takim natężeniu jak obecnie, nie było. Kościół i inne konserwatywne środowiska podjęły walkę z ideologią gender wtedy, gdy ta ideologia rozpoczęła swoją ofensywę, gdy wkroczyła do szkół i przedszkoli, gdy pojawiła się w oficjalnych polskich i międzynarodowych dokumentach, zagościła na konferencjach oraz w mediach, debatuje o niej polski Parlament. Ideologia gender wkracza „z butami” w nasze życie, więc obrona przed tą ideologią musiała rozpocząć się właśnie tu i teraz.

Z gender i pedofilią w polskim Kościele jest całkowicie odwrotnie niż twierdzą zwolennicy gender. Nieliczne przypadki pedofilii w polskim Kościele są nagłaśniane, co oczywiście jest zjawiskiem pozytywnym, bo patologie i przypadki łamania prawa muszą być nagłaśniane i piętnowane. Mamy jednak do czynienia z sytuacją, gdzie oskarżenia mają miejsce nie dlatego, że złamano prawo, ale dlatego, że dotyczy to instytucji Kościoła. Mamy do czynienia z oskarżaniem księży i Kościoła również wtedy, gdy dowody na zachowania pedofilskie są słabe lub nie ma ich wcale. Dobrym przykładem jest nagłaśnianie przypadku biskupa Petza, który – o ile zarzuty są prawdziwe – pedofilem nie jest, bowiem stosunki płciowe dorosłego mężczyzny z innymi dorosłymi mężczyznami jest zachowaniem homoseksualnym, a nie pedofilią.

Atakowanie Kościoła za przypadki pedofilii w większości przypadków nie jest podyktowane ani troską o Kościół, ani troską o ofiary molestowania. Gdyby tak było, to media nagłaśniające te naganne przypadki zajmowałyby się zjawiskiem pedofilii w ogóle, a nie jedynie w Kościele. Jest jednak odwrotnie – gazety i stacje telewizyjne prezentujące pedofilię (prawdziwą i domniemaną) w Kościele, relatywizują i usprawiedliwiają pedofilię w innych środowiskach i grupach zawodowych. Media udające, że chodzi im o dobro dzieci nie mają oporu by prezentować artykuły i programy w których wychwala się seks uprawiany od najmłodszych lat, rozwiązłość i inne zachowania prowadzące wprost do seksu uprawianego przez nieletnich, czyli do pedofilii.

Środowiska atakujące Kościół i księży za przypadki pedofilii, to te same środowiska, które afirmują ideologię gender, czyli ideologię zmierzającą do seksualizacji małych dzieci, a zatem relatywizacji zjawiska pedofilii i pedofilów. I nie jest to przypadkowy brak konsekwencji, bowiem ideologia gender ma na celu niszczenie instytucji Kościoła.

PS. Ilu duchownych odbywa karę więzienia za pedofilię?

http://www.wykop.pl/ramka/1775252/pedofile-w-polsce-male-podsumowanie/

 

Piotr Strzembosz