Tym razem nie było miejsca na udawanie, że nic się nie stało. Polscy biskupi, niezależnie od swoich poglądów politycznych, jasno i zdecydowanie potępili zachowanie TVP w sprawie Adama Darskiego „Nergala”. Nie ma i nie może być wątpliwości, co do tego, jakie polscy biskupi mają w tej sprawie zdanie. Nie zabrakło nawet wezwań do obywatelskiego protestu.

 

Ale niestety te słowa zawisły w próżni, zabrakło ich podjęcia przez świeckich katolików. I wcale nie chodzi mi o brak zdecydowania polityków PO, którzy – choć chętnie deklarują swój katolicyzm – teraz nabrali (trzeba przyznać nie wszyscy) wody w usta, albo wręcz zachwalają „ziomala” Nergala. O wiele większym problemem jest to, że nie słychać protestów zwyczajnych świeckich katolików. TVP nie jest jeszcze wciąż zalana morzem maili z żądaniami zaprzestania emisji programu, nie widać pikiet pod gmachem publicznej telewizji, czy naprawdę mocnej akcji katolików celebrytów, którzy jasno i zdecydowanie powiedzieliby, co myślą o takiej telewizji. Jeden Grzegorz Górny wiosny nie czyni.

 

Zamiast tego nastała cisza. Akcja Katolicka zapadła w sen, zamiast wziąć się do akcji. Półtora miliona członków ruchów i stowarzyszeń katolickich też jakoś nie zakasało rękawów, żeby pokazać TVP i tymi, którzy za nią odpowiadają, że nie wolno drwić z katolików. Rozumiem, że ruchy są głównie formacyjne, ale formacja jest do działania, a nie do siedzenia w salkach. KSD udało się zebrać czterdzieści tysięcy podpisów pod protestem przeciwko obecności Nergala, ale nie ma co ukrywać, że złożenie podpisu jest dość słabą formą zaangażowania.

 

Dlatego na przyszłość nie miejmy pretensji do biskupów, gdy zamiast wypowiadać się będą oni także milczeć. Gdy nie ma się armii, która gotowa jest do walki, lepiej czasem zmilczeć, by nie pozwolić drugiej stronie odnosić bezkarnych sukcesów. Oby tak nie było tym razem!

 

Tomasz P. Terlikowski