Prezydent Gdańska podczas jednej konferencji prasowej popisał się taką gamą oskarżeń i haniebnych słów, że starczyłoby na niejednego polityka. 

Oskarżenie dziennikarki o związki z partią rządzącą, wprowadzanie podziałów wśród Polaków, obrażanie polskiej premier, grożenie jej oraz prezydentowi Trybunałem Stanu - Paweł Abramowicz potrzebował zaledwie kilku minut, by zabłysnąć wypowiedziami na te wszystkie tematy. 

Prezydent Gdańska, oczywiście obecnie bezpartyjny i apolityczny (tak, wywodzi się z PO) zaprosił do siebie Trybunał Konstytucyjny na świętowanie urodzin. Bo w końcu kto by nie zaprosił? Te bezsprzecznie apolityczne uroczystości odbywają się w Ratuszu Głównym Gdańska. Rozpoczęły się konferencją, któa na pewno zostanie na długo zapamiętana.

W konferencji udział wzięli Abramowicz oraz prezes TK Andrzej Rzepliński, jednak błyszczał przede wszystkim ten pierwszy. 

Najpierw prezydent miasta zaatakował dziennikarkę miejscowego oddziału TVP, która ośmieliła się zauważyć, że prezes Rzepliński jest w sporze z rządem, a Abramowicz wyrósł ze środowiska Platformy Obywatelskiej, co stawia pod znakiem zapytania bezinteresowność zaproszenia wystosowanego do TK. 

Abramowicz agresywnie odparł, że od trzech lat jest bezpartyjny i zarzucił dziennikarce związki z Prawem i Sprawiedliwością.

Jak ironicznie pytał: 

"A pani z kim jest związana? Pani jest związana z Prawem i Sprawiedliwością. Jest pani związana, bo pani pracuje w TVP Gdańsk, która podlega prezesowi Kurskiemu. Wyjaśniliśmy, kto z kim jest powiązany".

Następnie dodawał, że każdy funkcjonariusz publiczny musi stawać w obronie demokratycznego państwa prawa i Konstytucji. Jak stwierdził, polskie społeczeństwo dzieli się na obrońców Konstytucji z 1997 roku oraz zwolenników obecnego rządu, czyli autorytaryzmu. 

Mówił też o Beacie Szydło, określając polską premier jako "notariusza", którego obowiązkiem było opublikowanie wyroku TK. Groził też Szydło oraz prezydentowi Andrzejowi Dudzie Trybunałem Stanu, grzmiąc, że "nadejdzie czas rozliczeń". 

emde