Co najmniej 46 osób zginęło, a 120 zostało rannych w podwójnym zamachu w stolicy Syrii. Ofiarami eksplozji w Damaszku byli iraccy szyici, którzy przyjechali modlić się w tamtejszym meczecie. Podejrzewa się, że ataku dokonali terroryści z tak zwanego Państwa Islamskiego lub Al-Kaidy.

Do ataku doszło w jednej z dzielnic stolicy, w której znajduje się szyickie mauzoleum. Bomba wybuchła w momencie, gdy grupa pielgrzymów odwiedzała pobliski meczet i cmentarz. Drugi ładunek eksplodował 10 minut później, gdy ratownicy próbowali pomóc rannym. “Wychodziliśmy już z cmentarza, kiedy zaczęło padać" - relacjonuje jeden z rannych Irakijczyków. "Schroniliśmy się pod jednym z niedokończonych budynków. Wtedy wybuchła bomba. Ludzie, którzy czekali niedaleko mnie, zostali zabici”

Wśród ofiar są głównie szyici z sąsiedniego Iraku, którzy przyjechali do Damaszku na pielgrzymkę, oraz członkowie służb ratowniczych, które przystąpiły do akcji po pierwszym wybuchu. Nikt nie przyznał się do zamachu, ale podejrzenie padło na sunnickich fanatyków z organizacji Państwo Islamskie lub na ekstremistów z miejscowych odłamów Al-Kaidy.

Syryjscy i iraccy szyici wspierają prezydenta Baszara al-Asada w walce przeciwko fanatykom z tak zwanego Państwa Islamskiego. Sunnickie bojówki często atakują miejsca, w których znajdują się szyici, jednak udane zamachy w szyickich dzielnicach Damaszku należą do rzadkości.

Od 30 grudnia ubiegłego roku w Syrii obowiązuje zawieszenie broni, wynegocjowane przez Rosję i Turcję. Nie obejmuje ono jednak tak zwanego Państwa Islamskiego i innych radykalnych ugrupowań.

dam/IAR