Czy polskie społeczeństwo chce, aby „homoseksualizm stał się czymś normalnym w naszym kraju”? Twórcy pierwszego w Polsce magazynu lifestylowego o takim profilu który niedługo ukaże się na rynku deklarują, że w tworzeniu pisma przyświeca im właśnie taka idea. „Chcemy wprowadzić środowisko LGBT do mainstreamu medialnego. Ale nie poprzez stawanie na barykadach i walkę, ale przez sprawienie, że temat bycia gejem stanie się czymś normalnym w naszym kraju” – przekonują na jednym z portali internetowych. Magazyn będzie można nabyć w sieciach Empik, InMedio, Relay i w niektórych punktach Ruchu w całej Polsce.

Homoseksualiści mają w Polsce swoje kluby, mają portale internetowe, organizacje, które wspierają ich w walce o „równe prawa” oraz wsparcie w silnym, międzynarodowym lobby. Tworzą subkulturę. W swoich postulatach posuwają się jednak coraz dalej. Domagają się przyznania związkom partnerskim praw na równi z małżeńskimi, wliczając w to oczywiście prawo do adopcji dzieci. Dążą do tego, aby homoseksualny styl życia stał się w społeczeństwie normą, taką jaką dziś (wciąż jeszcze) są dla większości związki kobiety i mężczyzny. Aby za ich postulatami poszły konkretne rozwiązania prawne, starają się „oswoić sprawę”, systematycznie poszerzając obszar własnego poletka w przestrzeni publicznej.

Zaczyna się od wprowadzania gender do szkół i przedszkoli co ma prowadzić do zacierania granic między płciami i wpajania dzieciom, że homoseksualizm jest czymś normalnym, a służalcze wobec homolobby media bez przerwy epatują, jakimi to Polacy są homofonami (z niezawodną „Wyborczą” na czele). Zastanawia jednak bierność władzy, która wyraziła zgodę na postawienie w jednym najbardziej reprezentacyjnych miejsc Warszawy tęczy, o której sama konstruktorka mówiła, że nie jest to „zwykła” tęcza, a tęcza - symbol homoseksualizmu. Jeszcze bardziej dziwi pieczołowitość, z jaką pilnuje się tej tęczy przed atakami „homofobicznych wandali”.

Aby zwiększyć wiarygodność homo-lobby, próbuje się stworzyć wrażanie, że homoseksualistów jest w społeczeństwie bardzo dużo. Z pomocą spieszą „kompetentni naukowcy”. Instytut Psychologii PAN opublikował właśnie badania, z których wynika, że aż 50 tys. par homoseksualnych (głównie lesbijskich) wychowuje w Polsce dzieci. Metodologia badań budzi jednak spore zastrzeżenia, skoro za reprezentacyjną grupę uznano osoby, które pozostawały w związkach przez okres minimum sześć miesięcy. Omawiając publikację, portal TVN24.pl jasno kreśli cel badań: „W badaniu chodziło by odpowiedzieć na pytanie, jak w naszym kraju, przy braku prawnego wsparcia, żyje się osobom nieheteroseksualnym - gejom, lesbijkom i osobom biseksualnym - tworzącym wspólny dom”. Z innych badań PAN wynika, że osoby w związkach homoseksualnych są szczęśliwsze. I znów to samo zastrzeżenie metodologiczne, dotyczące doboru próby.

Homoseksualiści chcą, aby ich lifestyl był powszechny, a czy my chcemy tego samego? Czy w imię rzekomej tolerancji będziemy godzić się na to, że zawłaszczają oni kolejne przestrzenie społeczne, aby w ten sposób indoktrynować nasze dzieci? Mówiąc o tolerancji godzimy się na stosowaną wobec nich przemoc symboliczną, bo będą dorastać w atmosferze, w której bycie homoseksualistą jest normalne, jest trendy.

Na życiu człowieka najbardziej waży socjalizacja pierwotna, która dokonuje się w dzieciństwie. Wtedy człowiek uczy się wchodzenia w role życiowe i społeczne czyli  m.in. tego, jak być kobietą lub mężczyzną. Jeżeli nie będzie miał wzorców, z których mógłby czerpać, wówczas bardzo łatwo o dezorientację. Nie każdy młody człowiek ma takie wzorce w swoim najbliższym otoczeniu, jeśli natomiast będzie przebywał w środowisku, gdzie homoseksualizm jest czymś normalnym, to może się czuć bardzo zdezorientowany.

Jako katolicy nie powinniśmy bezczynnie patrzeć i biernie akceptować tego, jak promują się sodomici. Jedno z przykazań kościelnych mówi: grzeszących upominać. Na temat takich osób św. Paweł pisał: „mężczyźni współżyjący ze sobą nie wejdą do królestwa Bożego” (1 Kor 6,9-10). Tu chodzi nie tylko o to, aby rodzina przetrwała w swym obecnym kształcie. Tu chodzi także, a właściwie przede wszystkim – o zbawienie.

W demokratycznym społeczeństwie każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów i tworzenia własnej kultury. Zawsze pojawia się jednak pytanie o stawianie granic. Każde promowanie dewiacji jest złem i zawsze ma to bardzo negatywne konsekwencje. Dewiacji w ogóle, w żaden sposób, nie należy promować.

Nikt nie ma wątpliwości, że nie należy zabijać, kraść i że nie warto nadużywać alkoholu. Wobec propagowania sodomii także powinniśmy być bardziej jednomyślni. Nie chodzi o to, by piętnować ludzi, ale by ich prowadzić do nawrócenia.

Emilia Drożdż