Szymon Hołownia, kandydat na prezydenta RP, mówił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" o swoich politycznych planach. Deklarował wprowadzenie "rozdziału Kościoła od państwa" oraz troskę o "ekologię" i "bezpieczeństwo".
Hołownia pytany o finansowanie swojej kampanii zapewnił, że nie ma tu nic sensacyjnego.
"Nie ma za tym żadnego wielkiego kapitału, nie ma za tym żadnej energii partyjnej. To nie jest ukryty plan Donalda Tuska, polskich milionerów albo jeszcze jakieś inne" - powiedział.
"Z Donaldem Tuskiem rozmawiałem ostatnio – nie chcę skłamać, bo to było dawno temu – chyba w 2014 roku" - dodał.
Hołownia nie wykluczył też, że po wyborach prezydenckich będzie tworzył partię polityczną.
"Teraz naszym celem jest wygranie wyborów prezydenckich, nie mamy innego. To jest prosta opowieść o człowieku, który wchodzi do składu z narzędziami, widzi robotę do zrobienia, teraz więc musi wziąć akurat to narzędzie, jakim jest kandydowanie w wyborach prezydenckich. Po maju będzie inna sytuacja i być może trzeba będzie sięgać po inne narzędzia" - podkreślił.
Pytany o to, co chciałby zrobić jako prezydent, nie wskazał żadnego konkretu. Hołownia mówił o "bezpieczeństwie narodowym", "ekologii" oraz o "stabilności systemu politycznego"; wymienił też "gospodarkę" i "troskę o wykluczonych z transformacji". Zapewnił, że o szczegółach będzie jeszcze opowiadał.