Zwracając uwagę na obecną sytuację geopolityczną, Piotr Gursztyn w swoim felietonie dla Instytutu Staszica przekonuje, że wszyscy musimy przemeblować swoje życie i przynajmniej w minimalnym stopniu nauczyć się obrony przed możliwymi niebezpieczeństwami.
Do lektury swojego felietonu Piotr Gursztyn zachęcił na Twitterze. Publikując link nawiązał do słów znanego amerykańskiego filozofa japońskiego pochodzenia, Francisa Fukuyamy.
- „Nawiązując do słów p. Fukuyamy historia znowu się zaczęła. I lepiej dobrze się na nią przygotować. Bez bajek, że bezpieczeństwo to towar, który można kupić za pieniądze”
- napisał.
Nawiązując do słów p. Fukuyamy historia znowu się zaczęła. I lepiej dobrze się na nią przygotować. Bez bajek, że bezpieczeństwo to towar, który można kupić za pieniądze. https://t.co/bp3h9R9Oyp
— Piotr Gursztyn (@PiotrGursztyn) December 1, 2021
Dziennikarz przekonuje w swoim felietonie, że „musimy wszyscy jako społeczeństwo, przemyśleć na nowo nasze życie. I je zmienić, aby uchronić bezpieczeństwo i dobrobyt”. W jego ocenie musimy je „zmilitaryzować”. To dlatego, że jak podkreśla, „czasy idą trudne i złe”.
- „Nie ma już chyba nikogo, kto by upierał się, że ludzkość czeka świetlana bezkonfliktowa przyszłość. Na poziomie werbalnym skończył się głupkowaty optymizm w stylu zwulgaryzowanego Fukuyamy”
- zauważa autor.
- „Na poziomie praktycznym prawie wszyscy postępują w myśl zasady, że jakoś to będzie, jesteśmy nieśmiertelni, możemy być tylko bogatsi i nikt nam niczego nie zabierze”
- dodaje.
Gursztyn zgadza się, że Polska potrzebuje silnej i możliwie dużej armii. Nie ma jednak złudzeń, że armia zapewni nam pełne bezpieczeństwo. Nasze położenie, demografia i finanse nie pozwolą nam na zbudowanie armii zdolnej odstraszyć każde niebezpieczeństwo. Nawet jeśli uda się zrealizować plan powiększenia armii do 300 tys. żołnierzy, będzie to wciąż mniej niż 1 proc. kraju. Nie możemy też liczyć na pobór do wojska.
Wobec tego autor przekonuje, musimy zacząć przygotowania do obrony powszechnej.
- „Przecież przytłaczająca większość z nas nie wiedziałaby, jak się zachować w czasie śmiertelnego zagrożenia. Wróg raczej nie przyjąłby naszych tłumaczeń, że jesteśmy tylko cywilami, brzydzimy się przemocą, a tak w ogóle to nie popieramy polityki rządu. Lepiej więc mieć jakieś minimum wiedzy, jak bronić się i ratować w czasie różnego rodzaju niebezpieczeństw”
- podkreśla.
kak/instytutstaszica.org, Twitter, wPolityce.pl