Licznik dni, w których redaktor naczelny "Newsweeka", Tomasz Lis nie mówił o Prawie i Sprawiedliwości, właśnie się wyzerował. Tym razem okazuje się, że PiS dokonało zamachu stanu i... wzywa obywateli do reakcji na ów  "zamach".

"Nikt poważny w Polsce nie zakwestionował demokratycznego charakteru wyborów. Nikt nie twierdził, że PiS ma ograniczone prawo do rządzenia. W ramach Konstytucji mógł zrobić to, co chciał"- oświadczył Tomasz Lis, by za chwilę twierdzić, że partia rządząca wyrzuciła Konstytucję do śmieci.

Co jeszcze? "[PiS](...)przejął prokuraturę całkowicie podporządkowując ją sobie, przejął media publiczne czyniąc z nich narzędzia ordynarnej propagandy, zaatakował sądy, oświatę i organizacje pozarządowe. Mamy atak na niezależnych od PiS samorządów i bulgoczące hasełka o „repolonizacji” mediów. Krótko mówiąc, na wszystkich frontach próbuje ograniczyć nasze prawa obywatelskie"

Prowadzący "Poranek Radia TOK FM", redaktor Jacek Żakowski oraz Wiesław Władyka i Tomasz Wołek, którzy również byli gośćmi audycji, mogli jedynie przytakiwać. Jednak końcówka wypowiedzi Lisa zaskoczyła nawet ich.

"W praktyce to nie jest sprawowanie władzy. To jest zamach stanu. Legalnie przeprowadzany zamach stanu. Jak obywatele, którzy w ciągu 25 lat żyli w państwie demokratycznym, powinni odpowiedzieć na zamach stanu? Inteligentni słuchacze radia TOK FM powinni znać odpowiedź na to pytanie"- grzmiał naczelny "Newsweeka", dodając, że obecna władza wykracza poza mandat, który otrzymała w ubiegłorocznych wyborach.

Wprawiło to w zakłopotanie nawet prowadzącego i pozostałych gości, a nikt w tym studiu nie należał bynajmniej do zwolenników PiS. 

I co, "Panie PiS-ie"? Naprawdę trzeba aż tak irytować Lisa czy Michnika? Nie lepiej byłoby po prostu nie wygrywać wyborów albo oddać władzę Platformie Obywatelskiej i innym, którzy chcą, żeby "było tak jak było", ponieważ im wówczas było dobrze? Po co to wpędzać III RP w nerwicę?

ajk/TOK FM, Fronda.pl