-  Rozumiem, że nikt nie lubi podatków, szczególnie zwiększania lub wprowadzania nowych. Konkurencja wymusza zachowanie ceny. Nie jest prawdą, że one wzrosną - mówi dla portalu Fronda.pl, Henryk Kowalczyk, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Karolina Zaremba, Fronda.pl: Jak w praktyce ma wyglądać tzw. podatek od marketów? Czy rzeczywiście jest to dobre rozwiązanie?

Henryk Kowalczyk, PiS: Podatek w wysokości dwóch procent ma być nałożony na obroty, czyli będzie uzależniony od przychodów – oczywiście przy sprzedaży detalicznej. Podmiotem opodatkowania będą sklepy o powierzchni przekraczającej 250 metrów kwadratowych części handlowej. Spodziewamy się, że roczny przychód do budżetu wyniesie 3,4 miliarda złotych. Podatek ma mieć dwa cele.
Pierwszy, czyli przypływ do państwa środków finansowych. Nie jest tajemnicą, że sklepy wielkopowierzchniowe mają siedziby macierzyste poza granicami kraju. Bardzo często polskie części tych sieci wyprowadzają dochody za granicę. W Polsce sklepy te wykazują minimalny dochód. Nasze rozwiązanie ma temu zapobiec.

Drugi cel to wyrównanie praw konkurencji. Przez sklepy wielkopowierzchniowe upadło wiele małych polskich sklepików. Te nierówne warunki konkurencyjne były związane z przymuszaniem sprzedawców choćby do obniżania ceny. Pojawiły się także sieci handlowe, które otrzymywały dotacje z Unii Europejskiej na wejście na nasz rynek. Chcemy wyrównać tę konkurencję. Mamy nadzieję, że odbuje się część polskiego handlu.

Czy Prawo i Sprawiedliwość ma w planach przy wprowadzaniu 2 – procentowego podatku obrotowego zlikwidować, lub zreformować CIT?

Nie planujemy likwidacji CIT – u, gdyż musiałaby ona dotyczyć wszystkich podatników, a nie tylko sklepów wielkopowierzchniowych. Jest zmiana ustawy o podatku CIT. Również jej celem jest zapobieganie wyprowadzania dochodów za granicę. Warto podkreślić, że dochody wyprowadzają także polskie firmy. W reformie CIT – u chcemy obniżyć ten podatek do 15 - procent dla małych i średnich przedsiębiorstw.

Istnieją obawy, że w opodatkowanych marketach wzrosną ceny. Koszty znów spadną na obywateli?

Zawsze słyszę argumenty, że kiedy nie będzie handlu w święta – wzrośnie bezrobocie. Moim zdaniem konkurencja na to nie pozwoli. Część handlu może przenieść się ze sklepów wielkopowierzchniowych do małych. Nie byłoby to złym rozwiązaniem. Jeżeli wzrosłyby ceny, to ludzie przestaliby kupować w danym sklepie. Konkurencja wymusza zachowanie ceny. Nie jest prawdą, że one wzrosną.

Czy nie obawia się Pan, że pracownicy supermarketów będą tracić pracę, przez to, że sklepy wielkopowierzchniowe będą obarczone dodatkowym podatkiem?

Jeżeli chodzi o stosunek do pracowników w sklepach wielkopowierzchniowych, to powiedziałbym, że gorzej być nie może. Większość pracuje za minimalne pensje. Zwolnienia im raczej nie grożą, ponieważ supermarkety i tak ich wykorzystują. Jeżeli sklep chce funkcjonować to nie zwolni pracowników. Rozumiem, że nikt nie lubi podatków, szczególnie zwiększania lub wprowadzania nowych. Są to tylko takie pogróżki, ale na pewno nie będzie po tej stronie takich ruchów.