Hannie Gronkiewicz-Waltz grunt usuwa się spod nóg. Afera goni aferę. Kompromitacja z tzw. ustawą śmieciową, otwarcie tunelu Wisłostrady i jego zamknięcie po kilku godzinach z powodu deszczu, afera biletowa w Wilanowie. Biednej „bufetowej” nie sprzyja nawet pogoda – zalana po nawałnicy Trasa Toruńska także poszła na konto Hanki, co prezydentowa skwitowała bon motem w stylu Bronisława Komorowskiego. „Klimat się zmienia. Do nawałnic trzeba się przyzwyczaić, a nie pomstować na nie” - stwierdziła na antenie radiowej „Trójki”.

Przez internet przelała się fala wesołkowatości spowodowana paraliżem Warszawy – metro wodne i narodowy basen toruński to tylko wierzchołek góry lodowej. Szkoda, że za tą kpiną nie stoi nic więcej. Niby warszawiacy zbierają podpisy za referendum w sprawie odwołania „bufetowej”, niby mają tych podpisów coraz więcej, a koniec końców jak będzie? Nie chcę być złą wróżką, ale jakoś trudno mi uwierzyć, że mieszkańcy miasta się zmobilizują i jeśli do referendum dojdzie, ruszą swoje mieszczańskie tyłki, by oddać głos. Ponadto, wciąż żywe jest straszenie PiSem. „Bo przecież jak odwołamy Hankę, to kto przyjdzie? Jakiś straszny pisowiec i zamieni Warszawę w kaczystowskie getto”. Sama byłam świadkiem agresywnego ataku mieszkańca Lemmingradu na pana, zbierającego podpisy w sprawie odwołania pani prezydent. I to w dniu, w którym po Trasie Toruńskiej można było pływać pontonami!

Gronkiewicz-Waltz chyba czuję powagę nawarstwiających się nad nią czarnych chmur, bo postanowiła przeprosić mieszkańców stolicy, wrzucając do ich skrzynek pocztowych, rękami swoich urzędników, specjalne listy. „Pragnę Państwa przeprosić za trudności związane z wprowadzeniem nowego systemu gospodarowania odpadami komunalnymi w Warszawie, a także zapewnić, że stolica jest w pełni przygotowana do odbioru śmieci na nowych, choć jeszcze niedocelowych zasadach” - czytamy w piśmie. „Jako Prezydentowi Warszawy zależy mi przede wszystkim na zapewnieniu mieszkańcom w pełni bezpiecznej organizacji wywozu odpadów oraz niskich opłat. Dlatego też osobiście stanęłam na czele zespołu koordynującego, który odpowiada za sprawne wprowadzenie nowego systemu zarządzania odpadami” - zapewnia HGW, co wcale nie napawa radością przeciętnego mieszkańca stolicy, doświadczonego już rządami „bufetowej”.

Mniejsza o to, co jeszcze HGW napisała w liście, za co nie przeprosiła (a przeprosić powinna). Ciekawsze jest to, że propagandowa akcja przepraszania, w ramach której listy o wartości makulatury trafią do 900 tys. mieszkańców Warszawy kosztowała... bagatela, 99 tys. złotych. Jak podał portal TVN Warszawa, koszt wydrukowania jednego listu to 11 groszy. Monika Żukowska z urzędu miasta poinformowała, że materiały, ekckhm, informacyjne, będą roznoszone przez pracowników ratusza oraz urzędów dzielnic, którzy będą biegać z przeprosinami od Hanki w ramach swoich obowiązków etatowych. Oczyma wyobraźni widzę, jak się z tego powodu cieszą...

Jednym słowem, „bufetowa” przeprasza za śmieci, produkując kolejne śmieci (taką mniej więcej wartość ma pismo od pani prezydent), a za wszystko jak zwykle zapłacą... mieszkańcy Warszawy. I coś, czego nie można pominąć – kontekst. To marnotrawstwo dzieje się krótko po tym, jak pani prezydent drastycznie podwyższyła ceny biletów ZTM, teraz zamierza zlikwidować m.in. zniżki dla doktorantów, zawiesza albo skraca kolejne linie autobusowe i tramwajowe. A żeby warszawiakom było weselej, to na wakacje pozbawia ich dwóch kluczowych stacji metra (Centrum i Świętokrzyska), w zamian dając „Wianki nad Wisłą” - darmową imprezę w plenerze, z puszczaniem chińskich lampionów, które do nocy Kupały pasują jak pięść do nosa. Jak się odziera mieszkańców z pieniędzy na chleb, to trzeba dać im chociaż igrzyska...

Marta Brzezińska-Waleszczyk