Prezydent Andrzej Duda odniósł się do skandalicznego marszu w Kaliszu, w czasie którego wznoszono antysemickie okrzyki i spalono Statut Kaliski. Potępiając wszelkie akty antysemityzmu podkreślił, że w związku z obecną sytuacją na polsko-białoruskiej granicy ten barbarzyński akt może być odczytany jako zdrada.

Ukrywający się pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski - Wojciech Olszański zorganizował 11 listopada skandaliczny marsz, w czasie którego wznoszono antysemickie okrzyki i spalono tekst Statutu Kaliskiego – wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r przywileju tolerancyjnego dla Żydów. Więcej o sprawie pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ.

Sprawą zajęła się już prokuratura. Szef MSWiA wyraził wczoraj na antenie RMF FM oczekiwanie, że „osoby, które organizowały to haniebne zgromadzenie poniosą konsekwencje prawne”. Po weekendzie minister ma rozmawiać na ten temat z prokuratorem krajowym.

Do sprawy odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych również prezydent Andrzej Duda.

- „Stanowczo potępiam wszelkie akty antysemityzmu. Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady”

- napisał.

kak/PAP, Twitter