"Hańba po Auschwitz" – brzmi tytuł artykułu w niemieckim tygodniku "Spiegel". Jego autorzy opisują jak wymiar sprawiedliwości rozlicza byłych oprawców hitlerowskich. Statystyka najlepiej odzwierciedla poziom zaangażowania służb: - jak podaje Spiegel, z 6500 członków SS służących w Auschwitz, którzy dożyli do końca wojny, skazano w RFN tylko 29, a w NRD 20. W 1987 r. ocalały z z Holokaustu pisarz Ralph Giordano określił działania wymiaru sprawiedliwości po wojnie mianem "drugiej winy".

Jak relacjonuje "Spiegel", w ostatnim czasie niemiecka policja podjęła kilka spektakularnych prób rozliczenia się z byłymi zbrodniarzami. W lutym tego roku policja w czterech krajach związkowych RFN przeprowadziła jednocześnie rewizje w domach 30 byłych zbrodniarzy Auschwitz. Trzech z nich chwilowo zatrzymano. "Opinia publiczna z uwagą zareagowała na ponowną próbę niemieckiego wymiaru sprawiedliwości poprawienia chyba najbardziej zawstydzającego bilansu swojej historii" - pisze "Spiegel". Od tej akcji moja już pół roku i jak wskazuje Spiegel, nie zanosi się na to, aby rozrachunek zakończył się przynajmniej symbolicznym zadośćuczynieniem. Jak się bowiem okazuje, niemal co tydzień umarzane jest jakieś postępowanie. Część podejrzanych już nie żyje, wielu ze względu na stan zdrowia nie może uczestniczyć w procesie.

Dziennikarze gazety zastanawiają się, dlaczego dopiero teraz policja i prokuratura chcą ścigać ostatnich brunatnych zbrodniarzy. Jak argumentują, powojenny wymiar sprawiedliwości w RFN nie był zainteresowany ściganiem zbrodniarzy, gdyż w jego składzie zasiadali w większości prawnicy z czasów III Rzeszy. Toczone wówczas procesy kończyły się bardzo łagodnymi wyrokami, a kary ponieśli jedynie ci, którzy zostali wydani po wojnie przez aliantów Polsce (tu też trafiały się "zadziwiająco łagodne wyroki").

Esther Bejarano, przewodnicząca Komitetu Oświęcimskiego uważa ostatnie działania niemieckiego wymiaru sprawiedliwości za farsę: "Tych ludzi trzeba było osądzić zaraz po 1945 roku" - cytuje "Spiegel". Jej zdaniem, pozostali przy życiu esesmani powinni jednak otrzymać symboliczne kary.

Do procesu może dojść w najwyżej dwóch przypadkach. Nawet jeśli obaj starcy zostaną skazani, procentowy udział esesmanów z Auschwitz, którzy zostali skazani w Republice Federalnej, osiągnie rekordowy wskaźnik. Wskaźnik 0,48 procent" – podsumowuje "Spiegel", powołując się na niemieckich ekspertów.

 ed/Rp.pl