To, co powiedziała Ewa Kopacz (od dziś nie sposób nazywać jej premierem, bo moralnie i honorowo taka osoba nie może sprawować takiej funkcji) jasno pokazało, że ona nie jest w stanie zrozumieć, co to są standardy i moralność w polityce. Ta kobieta nie rozumie także, że jest premierem wszystkich Polaków, a nie tylko wyborców PO. I już tylko te dwie rzeczy pokazują, że trzeba zrobić wszystko, by ta pani przestała pełnić swój urząd.

- Wiemy, jak wiele trudnych chwil mieli w ostatnim czasie, a może w ciągu ostatniego roku, wyborcy Platformy Obywatelskiej, którzy bardzo często oburzeni, poirytowani, słuchali tych nagrań. Im się należą przeprosiny. I ja dzisiaj w imieniu Platformy Obywatelskiej bardzo serdecznie przepraszam - podkreśliła premier na środowej konferencji - powiedziała Ewa Kopacz. Jednym słowem ta pani przeprasza tylko wyborców Platformy, którzy słuchali nagrań. Innym najwyraźniej, jej zdaniem, przeprosiny - za traktowanie państwa, korupcję, wykorzystywanie służbowych spotkań do seksu - już się nie należą. I już choćby tylko to pokazuje, jaki stosunek do Rzeczypospolitej i do Jej obywateli ma ta kobieta (moralne prawo do sprawowania tej funkcji ta pani nie ma, więc nie będę jej tak nazywał).

Ale to przecież nie wszystko. Usłyszeliśmy dziś także, że ofiarami tej afery są jej prawdziwi sprawcy. Tej sprawy, by przecież nie byłoby, gdyby nie to, że urzędnicy i politycy PO kłamali, spiskowali, uprawiali korupcję i seks w czasie pracy. Nikt ich do tego nie zmuszał Gdyby zachowywali się i rozmawiali godnie, gdyby zamiast zapraszać do VIP roomu prostytutki czy uprawiać tam seks z bizneswoman, normalnie pracowali i szanowali wyborców, tego skandalu, by nie było. Kelnerzy, nawet gdyby cokolwiek nagrali, nic by nie zyskali. Tyle, że takiego godnego zachowania zabrakło, zabrakło minimum godności i moralności. A teraz  brakuje im wszystkim honoru. Gdyby go mieli choć trochę, to ci, którzy ustąpili dziś, byliby już na bruku kilka miesięcy temu, gdy taśmy wyszły na jaw. Gdyby mieli go minimum, to dziś do dymisji podałby się cały rząd, na czele z Ewą Kopacz, a Donald Tusk i Elżbieta Bieńkowska złożyliby swoje europejskie urzędy i wrócili do kraju, by w niesławie pokazać, że zachowali resztki już nie honoru, ale dobrego smaku.

Nic takiego się jednak nie stało. I to jasno wskazuje, że zachowanie PO, jej liderów, można określić tylko jednym słowem: HAŃBA! Ale na tym, mam nadzieję, się nie skończy. Niebawem trzeba będzie postawić przed Trybunałem Stanu Tuska i Kopacz, a wielu, wielu innym wytoczyć procesy i doprowadzić do ich skazania. Nie ma innej drogi przywrócenie szacunku dla instytucji państwa i prawa.

Tomasz P. Terlikowski