„Dla 1,8 mln mieszkańców Strefy Gazy koniec zawieszenia broni to katastrofa. Jednak nie dla islamskiego kierownictwa. Hamas nie może przestać, bo znajduje się w tryumfalnym pochodzie w kierunku klęski” – pisze na łamach „Süddeutsche Zeitung” Peter Münch z Tel Awiwu.

Dziennikarz wspomina o paradzie, którą Hamas urządził krótko przed końcem rozejmu w Strefie Gazy. Podnoszono wówczas takie hasła jak: „Wojna jeszcze się nie skończyła, nasi bojownicy  są na polu bitwy i trzymają palce na spuście!” czy „Nasze rakiety są nakierowany na Tel Awiw, tunele sięgają coraz dalej w głąb syjońskiej strefy”. Ledwie tylko zakończyło się zawieszenie broni, Hamas powrócił do ostrzeliwania Izraela.

Peter Münch pisze, że chociaż Hamas tak naprawdę nie może już dalej walczyć, to nie może też zaprzestać konfliktu. Dlatego można powiedzieć, że znajduje się w trakcie tryumfalnego marszu do własnej zagłady.

Hamas chce bowiem za wszelką cenę znieść izraelsko-egipską blokadę Strefy Gazy. „Im większe są zniszczenia, tym Hamas musi bardziej kurczowo trzymać się swojego celu” – pisze dziennikarz. Jego zdaniem Hamas musi ukazywać Palestyńczykom nadzieję na zmianę, tym większą, im większe są zadawane im klęski.

Bez tego w Strefie Gazy mogłoby dojść do prawdziwej rewolty. Dlatego Hamas po raz kolejny wciągnął Izrael do wojny. Żydzi z kolei nie wahają się odpowiadać na wyzwania stawiane przez terrorystów z całą mocą. Zarazem ani Izrael ani Egipt nie ma najmniejszej ochoty na spełnianie żądań Hamasu i znoszenie blokady Strefy Gazy. I to właśnie zdaje się zapowiadać, że konflikt będzie jeszcze bardzo długi. 

pac/suddeutschezeitung