Od kilku dni w mediach społecznościowych pojawiały się informacje, że hakerom udało się uzyskać dostęp do komputera Mateusza Kijowskiego. Zgodnie z zapowiedzią materiały lidera KOD zostały udostępnione w sieci. W dostępnych materiałach mają znajdować się zdjęcia z pornografią dziecięcą.

W tym samym czasie przestała działać strona Komitetu Obrony Demokracji. „Trwają prace administracyjne. Zapraszamy wkrótce. Przepraszamy za utrudnienia!” – jedynie taki komunikat można przeczytać obecnie na stronie KOD-u.

W rozmowie z tygodnikiem "Newsweek" lider KOD odnosi się do zaistniałej sytuacji. – To prowokacja, ktoś chce skompromitować KOD – odpowiada. Jak dodaje, kilka dni temu miał włamanie na serwer. – Stąd pochodzą pliki z mojego komputera, do których ktoś dorzucił zdjęcia nagich dzieci. Stanowczo zaprzeczam, że należą one do mnie lub kogokolwiek z KOD – mówi nam Kijowski. Lider KOD zapowiedział, że znajdzie odpowiedź jak doszło do wycieku danych i podrzucenia zdjęć.

kol/tv republika