Kilka dni temu pisaliśmy o katastrofie, jaką była dla reżimu nieudolna próba sfałszowania wyborów przywódcy Kraju Primorskiego. Andriej Tarasenko zawiódł – a co gorsza dla niego, zawiódł, mimo że na krótko przed głosowaniem przyjął go na Kremlu prezydent, udzielając w ten sposób jednoznacznego poparcia. Na reakcję Putina nie trzeba było długo czekać.

Fatalne dla Tarasenki wybory odbyły się w niedzielę 23 września – pisaliśmy o tym, jak p.o. gubernatora „wygrał” i co się potem wydarzyło. W środę 26 września Kremla poinformował, że Władimir Putin mianował nowego p.o. gubernatora Kraju Primorskiego na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Został nim Oleg Kożemiako, od marca 2015 gubernator obwodu sachalińskiego – a Putin przyjął go na Kremlu. Kożemiako wyraził natychmiast gotowość ubiegania się o ten fotel w procedurze wyborów. Co tylko potwierdza, że stał się wariantem awaryjnym dla Kremla, gdy okazało się, że skompromitowany Tarasenko nie ma szans na wygraną w powtórzonej drugiej turze wyborów. Rzecz jasna, były już p.o. gubernatora (od października 2017), który tak zawiódł Putina, sam „poprosił o inną pracę”. Uwagę zwraca, że reżim – nie chcąc utracić bezpośrednich rządów w bardzo ważnym regionie – od razu, gdy tylko okazało się, że fałszerstwa są zbyt bezczelne, zamiast ogłosić zwycięzcą rywala Tarasenki lub przynajmniej nakazać ponowne przeliczenie głosów, w ogóle unieważnił wybory. W ten sposób dał szansę kandydatowi Kremla, już nowemu, by jednak powalczył o fotel gubernatora Kraju Primorskiego.

W pierwszej turze 9 września Andriej Tarasenko dostał 46,56% głosów, a więc był bardzo blisko zwycięstwa już w pierwszym etapie. Druga tura wyborów w Kraju Primorskim odbyła się 16 września. Z kandydatem Jednej Rosji rywalizował komunista Andriej Iszczenko, deputowany regionalnego parlamentu. Po przeliczeniu 99% głosów prowadził właśnie Iszczenko. Tarasenko tracił do niego 18 tys. głosów. Do przeliczenia zostało 20 tys. głosów. I właściwie wszystkie zaliczono Tarasence. Oficjalnie ogłoszono, że ma 49,55%, a Iszczenko 48,06%. Komuniści zakwestionowali te wyniki i oskarżyli komisję wyborczą o fałszerstwa. Regionalna komisja wyborcza unieważniła wyniki. Wcześniej zarekomendowała to Centralna Komisja Wyborcza. Wybory mają się odbyć najpóźniej 16 grudnia. Iszczenko już zapowiedział, że decyzję o unieważnieniu wyników zaskarży w sądzie, żąda uznania jego zwycięstwa. W tej chwili nie jest znana ani data wyborów, ani kandydaci. Interesujące, jak rozstrzygnie to CKW, bo w teorii, znów powinni się zmierzyć Tarasenko i Iszczenko. Ale ten pierwszy się wycofał. Teoretycznie powinien jego miejsce zająć kandydat, który w I turze zajął trzecie miejsce. No ale nie po to Putin wykonał manewr z Kożemiaką, by oddać Władywostok komuś spoza Jednej Rosji.

dam/Warsaw Institute