Grzegorz Strzemecki

Pierwsza Prezes Sadu Najwyższego, prof. Małgorzata Gersdorf wydała w piątek 22.12.2017 grudnia oświadczenie, w którym ostro protestuje przeciwko możliwemu przeniesieniu jej w stan spoczynku przed upływem kadencji (kończącej się w kwietniu 2020 r.) na podstawie właśnie uchwalonej ustawy o Sądzie Najwyższym. Uderzając w patetyczno-kasandryczne tony chce nas przekonać, że w Polsce odbywa się historyczny gwałt na demokracji i praworządności. W rzeczywistości jednak kompromituje się jako prawnik i jako obywatel, bo nie jest w stanie uzasadnić swoich oskarżeń, a jej uzurpacje do sprawowania władzy nad obywatelami pokazują jak chorą wizję państwa reprezentuje ona sama i cała "najwyższa kasta" sędziowskiej "elity".

 

Treść listu Pani Prezes Gersdorf

Cały list jest przedziwnym kolażem kłamstw, bezpodstawnych fałszywych oskarżeń i kalumnii oraz budowanych na nich oskarżycielskich konfabulacji potępiających obecną władzę. Podłość przybiera w nim togę bombastycznej pseudo-praworządnej bufonady na granicy patetycznej groteski a la Ryszard Petru.

W państwie leżącym w sercu Europy - pisze I Prezes SN -przy pomocy ustaw będących tylko pozorem prawa, usuwa się ze stanowiska I Prezesa SN, urzędującą głowę najwyższego organu sądowniczego, przed końcem konstytucyjnie wyznaczonej kadencji. Jest to zamach na strukturę jednego z najważniejszych organów państwa. Dokonano tego nie przez użycie sił militarnych, czy paramilitarnych, ale przez uchwalenie niekonstytucyjnych rozwiązań,

Megalomania Pani Prezes przywodzi na myśl memy z Lechem Wałęsą:

Ja reprezentuję Naród zarówno jako niezawisły sędzia RP, jak i niezależna I Prezes SN.

Swój mandat otrzymałam od Prezydenta RP, który zgodnie z art.126 ust. 1 Konstytucji „jest najwyższym przedstawicielem Rzeczypospolitej Polskiej”. Jest to mandat co najmniej tak silny, jak ten, którym cieszą się posłowie, czy senatorowie RP.

Czyżby? Przecież o tym, jak silny jest to mandat decydują ustawy, a nie widzimisię Pani Prezes. Za chwilę te ustawy przytoczymy, bo sama pani prezes unika tego jak ognia. Co warte jest słowo prawnika nie poparte paragrafami? A co do zasad? Sędziowie są powołani przez wolnych obywateli do służby, a nie do panowania nad nimi. Mają rozstrzygać spory i wymierzać kary na zasadach i w granicach określonych przez obywateli. To obywatele ustalają zasady na których udzielają sędziom tego mandatu. Wśród tych zasad jest oczywiście niezawisłość w zakresie orzekania, ale nie ma w nich niezależności od woli obywateli jak te zasady kształtować. To obywatele mają być wolni w kształtowaniu zasad działania sądów, a nie sądy wolne i niezależne od zasad określanych przez obywateli.

Ale czytajmy dalej... Małgorzata Gersdorf przekonuje o czystości swoich intencji i przypomina do czego się zobowiązała.

Nie bronię swego stanowiska, przysłowiowego „stołka”, a pryncypiów związanych z demokratycznym państwem prawnym.

Przysięgałam, także przed Bogiem, nieugięcie strzec Konstytucji i wynikającej z niej zasady praworządności. Zgoda na ich łamanie byłaby zgodą na bezprawie i niesprawiedliwość; byłaby zgodą na demontaż demokratycznego państwa prawnego, jakim jest RP.

Podkreśliwszy swoją szlachetność przekonuje o niecnych intencjach reformatorów:

Nie stworzono nawet pozorów, jakie zastosowano przy przejmowaniu przez obecną władzę ustawodawczo-wykonawczą Trybunału Konstytucyjnego, gdzie doczekano końca kadencji jego Prezesa.

Przekonamy się za chwilę, że nie trzeba było stwarzać żadnych pozorów, bo pozwalają na to zapisy Konstytucji. Zmierzając do podsumowania przyjmuje tony kasandryczne:

Ostrzegam przed łamaniem umowy społecznej jaką jest Konstytucja. Jest to ścieżka nad przepaścią, w którą może spaść cały Naród.

Cytatem z amerykańskiej Deklaracji Niepodległości z 1776 r. wzywa do odrzucenia rządu, jej zdaniem zmierzającego do despotyzmu:

"Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji zmierzających stale w tym samym kierunku zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego i przyszłego bezpieczeństwa”.

Na koniec zwraca się do współobywateli porównując obecną władzę do okupanta:

Proszę Obywatelki i Obywateli, aby czytali polską Konstytucję i wyciągali z niej wnioski. Niech we własnym interesie przemyślą drogę, którą podąża rządząca większość. Trzeba bowiem stale pamiętać, że nikt, kto wygrywa demokratyczne wybory nie rządzi tylko w imieniu swoich wyborców, ale w imieniu wszystkich obywateli. Nikomu też nie wolno niszczyć struktur konstytucyjnych organów państwa.Tak postępuje tylko okupant.

Różne naruszenia idei dobra wspólnego są zatem nie tylko nielegalne, ale i głęboko niemoralne. Na to „my naród Polski” jak określamy się w preambule Konstytucji nie możemy nigdy wyrazić zgody. - znowu popadając w megalomanię uzurpuje sobie prawo wypowiadania się za cały Naród.

Czytamy Konstytucję

Idąc za wezwaniem prezes Gersdorf sięgnijmy więc po Konstytucję. Jest ona na kliknięcie dostępna TUTAJ, więc proponuję od razu ją sobie otworzyć i sprawdzić. W ten sposób dzięki Internetowi każdy może natychmiast przekonać że choć artykuł 180. punkt 1 mówi, że

Sędziowie są nieusuwalni.

to jednak punkt 5 (artykułu 180.) dopuszcza, że

W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziegoprzenosić do innego sądu lub wstan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia.

Sejm właśnie dokonał zmiany ustroju sądów uchwalając między innymi nową ustawę o Sądzie Najwyższym. Miał prawo to zrobić, bo artykuł 176. punkt 2 Konstytucji (zachęcam by od razu zajrzeć) mówi, że

ustrój i właściwość sądów oraz postępowanie przed sądami określają ustawy.

Żeby nie było żadnych wątpliwości przytoczmy jeszcze artykuł 120. który mówi, że

Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, chyba że Konstytucja przewiduje inną większość.

Podsumujmy. Jeśli czytaliśmy ze zrozumieniem, to przekonaliśmy się, że Sejm uchwalił ustawę o Sądzie Najwyższym zmieniającą jego ustrój, bo upoważniał go do tego artykuł 176.2 Konstytucji. Ustawa została przegłosowana zwykłą większością głosów, bo tego wymaga artykuł 120. Konstytucji. Następnie, zgodnie z wymogami Konstytucji ustawę przegłosował Senat i podpisał Prezydent RP.

Wobec faktu zmiany ustroju sądów, która w ten sposób się dokonała, wolno sędziego przenosić w stan spoczynku (pani I Prezes SN jest niewątpliwie sędzią), bo tak stwierdza przytoczony na początku artykuł 180.5 Konstytucji. Jeśli zatem pani prezes twierdzi, że usuwa się ją (=przenosi w stan spoczynku)przy pomocy ustaw będących tylko pozorem prawa, to tym pozorem prawa jest Konstytucja RP, której przysięgała nieugięcie strzec . Na dodatek Konstytucję tę uchwalono w 1997 r., więc obarczanie PiSu odpowiedzialnością za jej zapisy kompromituje Pierwszą Prezes SN jako prawnika. Nie tylko to.

Kłamstwa, kalumnie, konfabulacje

Prezes Gersdorf powołuje sie na opinie polskiej i międzynarodowej doktryny prawa, dorobek całej judykatury, stanowiska organizacji społecznych, znanych autorytetów krajowych i światowych oraz świadomych polskich obywateli. Jednak z całego dorobku tych "światłych" kół, "autorytetów", judykatury etc. Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego III RP nie jest w stanie wykrzesać żadnego konkretnego argumentu i dowodu podpierającego rzucane oskarżenia, nie wskazuje żadnego prawa, które zostałoby złamane.

Gdzie jest ten długi szereg nadużyć i uzurpacji, o którym pisze I prezes SN? Co zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, którym straszy? Nie ma na te pytanie żadnej odpowiedzi. Żadnego argumentu. Żadnego dowodu. Są najwyżej wyssane z palca domniemania. To, że PiS przegłosowuje ustawę o sądach ma w jej konfabulacjach (które podziela totalna opozycja, Komisja Europejska et cons.) samo w sobie dowodzić że dąży do władzy absolutnej. Według takiej "logiki" fakt, że Kowalski idzie odwiedzić sąsiada może być dowodem na to, że Kowalski chce sąsiada zabić.

Wzywając Boga na świadka i zaklinając się, że broni pryncypiów, a nie swojego stołka Małgorzata Gesdorf rzuca najcięższe, ale zupełnie bezpodstawne oskarżenia o bezprawie i niesprawiedliwość, nadużycia i uzurpacje, łamanie umowy społecznej jaką jest Konstytucja, demontaż demokratycznego państwa prawnego, zamach na strukturę jednego z najważniejszych organów państwa, zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej.

Tak postępuje tylko okupant- rzuca pierwszy sędzia III RP najcięższe, wyjątkowo podłe oskarżenie pod adresem ugrupowania, które zdobyło najsilniejszy mandat w demokratycznych wyborach w całej nowożytnej historii polskiej demokracji i które - jak wskazują wszystkie sondaże - swoimi rządami pozyskało jeszcze więcej zwolenników. W rzeczywistości jest to oskarżenie wobec tych milionów obywateli, którzy wybrali "nie tak jak powinni". Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego i cała sędziowska "elita" czuje się władna i ma czelność powiedzieć Polakom: macie wybrać takich przedstawicieli, którzy uznają naszą nieograniczoną władzę.

Polityczny program "kasty": unieważnić wybór i przedstawicieli Narodu

Faktem jest, że I Prezes SN nie jest oryginalna w tym myśleniu, w tym braku dowodów, argumentów, uzasadnień dla antypolskich oskarżeń. Tak jest ze wszystkimi oskarżycielami Polski i jej obecnej władzy. Nie zmienia to jednak faktu, że ktoś, kto tak postępuje, kto uzurpuje sobie takie prawa, kto bezpodstawnie wydaje tak niegodziwe i niesprawiedliwe sądy, ktoś, kto postępuje tak podle, nigdy nie powinien się znaleźć w jakimkolwiek sądzie, a co dopiero być najważniejszym sędzią w państwie.

Audiatur et altera pars (należy wysłuchać drugiej strony) to zasada w rzymskim prawie procesowym, o której można powiedzieć, że stanowi jeden z fundamentow wartości europejskich w sądownictwie. Sędzia Gersdorf nie ma najmniejszego odruchu wysłuchania drugiej strony, dla niej (i dla jej kolegów i koleżanek) liczy się wyłącznie jej (ich) głos: ja reprezentuję Naród i naród ma mnie słuchać. Jeśli miał czelność wybrać swoich reprezentantów, którzy uważają inaczej, to ten wybór trzeba unieważnić. To jest głos "wolnych sądów", którym obywatele mają służyć.

Prezes Gersdorf i cała "elita" obecnego sądownictwa (chcę wierzyć, że nie wszyscy sędziowie) nie tylko jednoznacznie określiła się politycznie, ale w stosunku do tej rzymskiej zasady znajduje się na przeciwstawnym biegunie antywartości. W ten sposób "elita" ta daje kolejny sygnał, że nadaje się włącznie do "zaorania". Reforma PiS to zaledwie kosmetyka. Takie jest moje zdanie jako obywatela, który ma w imię dobra wspólnego oddać część swojej wolności władzy sądowniczej, by przekazać jej władzę rozstrzygania moich sporów z innymi obywatelami, a także bardzo niebezpieczną władzę karania mnie.

Swoim listem Pierwsza Prezes Sądu Najwyższego pokazała, że jest najlepszą, reprezentatywną ilustracją obecnego "wymiaru niesprawiedliwości" i jego zdeprawowanej natury. Takie są, tak myślę i tak działają w znacznej części polskie(?) sądy. Tak została uniewinniona łapówkarka Beata Sawicka, a skazany Mariusz Kamiński, który z korupcją walczył. Tak skazywano niezliczoną ilość razy niewinnych ludzi, a uniewinniano aferzystów i bandziorów. Z wymierzania niesprawiedliwości sądy uczyniły sobie proceder i stałe źródło dochodu stając się de facto organizacją przestępczą. Czy trzeba dodawać coś więcej?

Polityczny program "apolitycznych" sądów

Niestety tak. Rzekomo apolityczna sędzia (co to wzięła świeczkę, bo było ciemno) wmawia obywatelom, że ich obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu, choć nie jest w stanie podać żadnego dowodu jego nadużyć i choć nie ma prawa udzielać politycznego poparcia żadnej ze stron. Co gorsza, uznawszy że jest w stanie przekonać zbyt mało polskich obywateli, swój list zawierający przytoczone wyżej bezpodstawne kalumnie rozesłała w wersji angielskiej do głównych polskich i światowych mediów.

Jak wiadomo, oskarżenia te są podstawą do rozmaitych antypolskich działań. Mają doprowadzić do wyrzucenia nas z Unii, pozbawić jej funduszy, zniechęcić biznes do inwestowania w Polsce, zniechęcić Amerykanów do wspierania nas politycznie i militarnie. Mają zachęcić Polaków do odrzucenia rządu który stara się zapewnić Polsce podmiotowość i skłonić ich do wybrania rządu, który będzie łatwy w hodowli (pflegeleicht) dla Niemiec (jak der Spigel określił kiedyś Donalda Tuska). Oskarżenia te w krytycznych okolicznościach mogą wyrządzić Polsce niewyobrażalne szkody.

Czy słowo "targowica" naprawdę jest tutaj zbyt mocne?