"Niepokoi mnie ogólnoeuropejska tendencja do stawiania na ruchy nacjonalistyczne, które w Polsce Macierewicz chce uzbroić. Choć w samym nacjonalizmie nie widzę nic złego. Uważam, że jego przejawem jest każde wzruszenie, gdy zdobywamy medal olimpijski"- powiedział dziennikarz TVN24 w rozmowie z weekend.gazeta.pl.-"To też jest jakiś odłam nacjonalizmu. Dlaczego kibicujemy naszym? Bo to nasi.Zagrożenie widzę raczej w nacjonalizmie, który sens swojego istnienia czerpie z niszczenia innych".

Bardzo ciekawe, że organizacje strzeleckie i paramilitarne są dla Grzegorza Miecugowa "nacjonalistyczne". Faktem jest, że do Obrony Terytorialnej, o której mówi zapewne dziennikarz, może dołączyć każdy, kto spełnia warunki zdrowotne. Czemu więc nie spróbować, nie przekonać się, Panie Redaktorze? Łączenie PiS-u z "ruchami nacjonalistycznymi" też brzmi cokolwiek groteskowo...

Musiało też oberwać się-tradycyjnie-Kaczyńskiemu i Macierewiczowi. Rzecz jasna, manipulując ich słowami:

"Jego ( Macierewicza przyp. red.) gadanie o tym, żeby ludzie mieli karabiny w domach, jest tak piramidalnie głupie i tak nieprzystające do naszych obaw… Choć zarządzanie strachem jest bardzo skuteczne, jeśli chce się manipulować ludźmi, o czym doskonale wiedział prezes Kaczyński, mówiąc kiedyś z trybuny sejmowej o uchodźcach i pierwotniakach. Jakoś nie mówił o nich, jak były Światowe Dni Młodzieży, a przecież mnóstwo ludzi przyjechało wtedy do Polski z całego świata".

Zapytany o to, co PiS robi dobrego, Miecugow odparł: "Nic. Bawi się za moje pieniądze". Odpowiedź typowa dla wielkomiejskiego, nowobogackiego leminga, ale czy przystająca dziennikarzowi?