Klub Bilderberg to nieformalna grupa obradująca raz do roku w różnych miejscach świata już od lat 60. ubiegłego wieku. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby w jej skład nie wchodzili prezydenci i premierzy mocarstw, szefowie sojuszy wojskowych, arystokracja, głowy państw, członkowie zarządów organizacji międzynarodowych, banków, mediów i największych światowych korporacji. Słowem: cała śmietanka światowej polityki i finansjery. Dodatkowo wszystkie obrady są tajne, dziennikarze próbujący relacjonować to wydarzenie stają się szykanowani, a po posiedzeniach do prasy trafiają zaledwie lakoniczne komunikaty.

Nowy wspaniały świat

Trudno bagatelizować spotkanie, w którym przy jednym stole mogą zasiąść ludzie decydujący na co dzień o losach świata. W tegorocznym spotkaniu zapowiedzieli swój udział Sekretarz Generalny NATO, brytyjski szef wywiadu, przewodnicząca Europejskiego Banku Centralnego, szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przedstawiciele wielu banków i wydawcy czołowych mediów na świecie, w tym The Economist, Financial Times czy francuskiego Le Monde. Do Kopenhagi przyjadą przedstawiciele rady nadzorczej Deutsche Banku, prezesi taki firm jak Axa, Shell, Axel Springer, Fiat, Carlsberg, Volvo czy Thiel Capital. Będzie minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt, jego odpowiednik z Hiszpanii José Manuel García-Margallo oraz znani orędownicy stworzenia rządu globalnego, wiązani z najwyższymi kręgami masonerii:  Henry Kissinger Peter Sutherland czy David Rockefeller.

Niewątpliwie to wyjątkowo elitarne spotkanie, na którym mogą zapadać decyzje dotyczące wielu najbardziej istotnych spraw międzynarodowych dotyczących globalnych finansów, przepływu kapitału, dostępu do informacji, czy strategicznych sojuszów na poszczególnych rynkach. Jak można przypuszczać, nie jest to miting o charakterze charytatywnym, a wręcz przeciwnie. Zapewne elity zastanawiają się na nim, jak rozszerzać swoje wpływy i kolejnym pokoleniom ze swojego otoczenia zagwarantować pięciogwiazdkowy styl życia.

Budowa rządu globalnego jest od wielu lat celem międzynarodowej grupy biurokratów, czego nigdy nie ukrywali w swoich oficjalnych wypowiedziach. Jednym z terminów lansowanych przez owe środowiska jest np. „suwerenność uczestnicząca”, czyli stopniowe przenoszenie uprawnień państw narodowych na rzecz konkretnych instytucji czy organizacji. Przykładem jest np. Parlament Europejski, NATO czy centralnie sterowany system dystrybucji i obrotu uprawnienia do emisji gazów cieplarnianych.

Daniel Estulin, hiszpański dziennikarz i autor najobszerniejszego opracowania dotyczącego Grupy Bilderberg uważa, że globalna burżuazja realizuje swoją politykę przejmowania władzy na świecie i tworzenia zcentralizowanego centrum decyzyjnego. Służy ku temu wiele narzędzi: zmiany kulturowe, mające stworzyć „nowego globalnego człowieka”, pozbawionego tradycyjnych wartości, modernisty i kosmopolity, hamowanie wzrostu gospodarczego i utrzymywanie permanentnego braku równowagi na rynkach poprzez cykle koniuktury i kryzysu, co umożliwia bogacenie się tych, którzy mają najlepszy dostęp do rynkowej informacji oraz wszelkie działania zmierzające do zwiększania się omnipotencji państwa: przenoszenie funkcji socjalnych z rodziny na państwowe systemy opieki zdrowotnej, kontrola jednostki za pomocą narzędzi elektronicznych, upaństwowienie kultury, wychowania, edukacji.

Agenda 2014

W tym roku, w oficjalnym zestawieniu nazwisk, brak jest Polaków (naturalnie może to się zmienić w ostatniej chwili!), choć w poprzednich spotkaniach brali udział m.in. Aleksander Kwaśniewski, Andrzej Olechowski, Marek Belka, Janusz Palikot, Jerzy Baczyński z Polityki, Wanda Rapaczyńska, była szefowa Agory, a w zeszłym roku Jan Vincent Rostowski. Minister Rostowski nie wytłumaczył jednak opinii publicznej po co tam jechał i nad czym obradował z towarzystwem Bilderbergu.

Według oficjalnych informacji, elity będą w tym roku zajmować się problemami, które mogą zagrażać ich przywilejom i dobrobytowi, mianowicie ochroną informacji, konfliktem na Ukrainie czy wzrostem popularności partii eurosceptycznych na Starym Kontynencie.

Według danych nieoficjalnych, obrady będą dotyczyły także architektury przyszłego rządu światowego, który w opinii biurokratów, musi być jak najszybciej uformowany. Jego osią ma być Transatlantyckie Partnerstwo dla Handlu i Inwestycji między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Amerykanie równolegle forsować mają inne porozumienie – między Azją a USA, znane pod nazwą Partnerstwo Transpacyficzne. Koordynacja wszystkich inicjatyw w jedno, dałaby już podstawy do stworzenia instytucji mających cechy rządu globalnego. W przeszłości pojawiały się nawet nazwy dla tego typu instytucji np. 3G, jako skrót od Global Governance Group.

Media brytyjskie podają z kolei, że możliwa jest także dyskusja nad wprowadzaniem nowych podatków oraz ich właściwą alokacją. Podatek węglowy miałby trafiać wprost do agend Organizacji Narodów Zjednoczonych, zajmujących się zmianami klimatu. Finansiści natomiast opierają się wprowadzaniu nowych obciążeń od transakcji kapitałowych.

Luksusowy Hotel Mariott w Kopenhadze będzie także forum wymiany poglądów na temat pokoju na Środkowym Wschodzie, przyszłości demokracji oraz roli klasy średniej czy przyszłości strefy euro. Przed gmachem, gdzie będą toczyć się obrady aresztowano już kilku reporterów i dziennikarzy, specjalizujących się w takich tematach jak Nowy Porządek Świata. Ich obecność jest zawsze niemile widziana podczas spotkania i jest przedmiotem bezpośredniej konfrontacji, co podgrzewa temperaturę wydarzenia.

W stronę państwa Świat

Literatura apokaliptyczna wyostrza zmysły na biurokratyczne zapędy zmierzające do budowy jednolitego świata z globalnym centrum decyzyjnym. Wielu wyznawców spiskowej teorii dziejów w tych działaniach widzi wprost przygotowanie gruntu pod nadejście Antychrysta, który miałby stać się owym światowym przywódcą, parodią samego Chrystusa, wymagającym, aby mu oddawano hołd, na bazie nowej, uniwersalnej ideologii miłości i pokoju, będącej zlepkiem rozmaitych humanistycznych i religijnych wierzeń.

Zapewne postulat zwiększenia kontroli nad gospodarką, finansami czy informacji, ze strony opisywanych gremiów brzmi złowieszczo. Zwłaszcza, że mamy coraz więcej przykładów na to, że wprowadzane regulacje służą wąskiej grupie interesów, a nie szerokim masom. Globalizacja de facto jest hamowana, bowiem pozbawiona biurokratycznej nadbudowy wymknęłaby się spod pieczy urzędników i spowodowałaby nieunikniony wzrost gospodarczy w najbiedniejszych regionach świata. Priorytetem jest za to kontrola urodzin, promowanie aborcji, eutanazji, antykoncepcji, zboczeń, gender i rozwiązłości, a rugowanie zewsząd chrześcijaństwa i tradycyjnych wartości vide permanentny konflikt między ONZ a Watykanem.

Nowe technologie umożliwiają coraz lepszą inwigilację obywateli. Rządy gromadzą coraz więcej danych. Technologie biometryczne, identyfikacja za pomocą częstotliwości fal radiowych (RFID), GPS, monopolizacja obsługi transakcji finansowych, wszechobecne systemy monitoringu wizyjnego, powodują, że przestrzeń wolności coraz szybciej się kurczy.

Z drugiej strony idea rządu globalnego znajduje także konsekwentne poparcie wśród watykańskiej hierarchii. Papieska Komisja Iustitia et Pax od lat wypowiada się właśnie za takim rozwiązaniem. Wielu katolików musi czuć się skonfundowanych. Chociaż nie przypuszczam, aby akurat papież Franciszek osobiście popierał postulaty obradujących w Klubie Bilderberg. 

Tomasz Teluk