W sprawie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego pojawiają się kolejni świadkowie. Ostatni z nich przekonuje, że w 2012 roku jego mama przekazała Grodzkiemu 7 tys. złotych za operację jego ojca. Marszałek Senatu wydaje się tymi doniesieniami nie przejmować i wszystkiemu zaprzecza.

Zastanawiam się, czy ta osoba jest przekupiona, zastraszona czy też kieruje się jakimiś pobudkami ideologicznymi typu nienawiścią do kogoś innego niż PiS”

- powiedział Grodzki dziś rano na antenie Radia ZET pytany o doniesienia portalu niezalezna.pl, który opisał sprawę ostatniego ze świadków.

Zaapelował też, aby „nie kupować bezkrytycznie” informacji pojawiających się na portalach internetowych, które określił mianem „rewelacji”.

Marszałek Senatu mówił też, że „ci, którzy instruują te osoby”, nie mają pojęcia co robią mówiąc:

[…] prof. Grodzki poświęcił półtorej minuty, a potem poszliśmy do ordynatora".

Jak dodał:

[…] to znaczy, że instrukcja była niewłaściwa, bo ja byłem w tym czasie, od ‘95 roku, ordynatorem tego oddziału, więc nie mogli iść gdzie indziej”.

Informacje te nazwał bzdurami i zaapelował, aby zostawić je portalom prawicowym oraz hejterom.

dam/Radio ZET,Fronda.pl