Mająca w Senacie większość opozycja chce, aby ustawa o wyborach prezydenckich weszła w życie dopiero po zakończeniu kadencji prezydenta Andrzeja Dudy. Zdaniem polityków Prawa i Sprawiedliwości chodzi o przejęcie przez opozycję Pałacu Prezydenckiego. Sam marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapewnia, że jeżeli wybory odbędą się dopiero po 6. sierpnia, sprawdzi się pełniąc obowiązki prezydenta.

Opozycja  zmieniła swoje stanowisko w kwestii terminu wyborów prezydenckich. Teraz chce, aby wybory prezydenckie zostały przeprowadzone po skończeniu kadencji urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy. Zdaniem wielu komentatorów ma chodzić o próbę przejęcia obowiązków prezydenta przez marszałka Senatu. Zapytany o to sam Tomasz Grodzki nie ma nic przeciwko temu:

-„Jeśli chciałbym startować na urząd prezydenta RP, zgłosiłbym się do wyborów. A jeśli by się zdarzyło, że urząd prezydenta zostanie opróżniony 6 sierpnia, to czy pani marszałek Witek pełniłaby obowiązki prezydenta przez kilkanaście czy kilkadziesiąt dni, czy moja skromna osoba, mogę zapewnić, że majestat Rzeczpospolitej absolutnie by na tym nie ucierpiał” – powiedział polityk w wywiadzie udzielonym „Super Expressowi”.

-„Data wyborów jest wtórna wobec zasad ich przeprowadzenia. Jeśli samorządowcy piszą do mnie, że dla nich optymalną datą jest przeprowadzenie wyborów na przykład 19 lipca, to ważniejsze jest trzymanie się pewnych zasad niż sztywne upieranie się, że 28 czerwca jest lepszy niż 19 lipca” – dodał.

kak/Super Express, wPolityce.pl