Słowa ministra sprawiedliwości dotyczą publikacji dziennika „Izwiestia”, który napisał, że Polska domaga się powierzchni większej niż Plac Czerwony w Moskwie na pomnik ofiar katastrofy. – "Izwiestia" jest pismem szczególnym. Należy ten głos traktować jako głos płynący ze środowisk rządowych – ocenił Jarosław Gowin.

Gowin ostro skrytykował również tych polityków i naukowców, którzy uważają, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Uważa, że teza o zamachu to teza "najbardziej radykalnych polityków Prawa i Sprawiedliwości": - Nie widzę, kto miałby skorzystać na zamachu. Lech Kaczyński prowadził mądrą, moim zdaniem, politykę wschodnią, która była nie w smak Rosjanom, ale w ich interesie leżało spokojne czekanie na wynik wyborów prezydenckich. Bo nikt nie ma wątpliwości, że Lech Kaczyński tych wyborów by nie wygrał – mówił minister sprawiedliwości w Radiu ZET.

Tezy, które przedstawił zespół Antoniego Macierewicza według których na pokładzie TU 154 doszło do dwóch wybuchów są dla ministra Gowina czymś co nie ma żadnych podstaw: "nie znajdują żadnego potwierdzenia w ustaleniach najwybitniejszy polskich ekspertów".Dodał, że "nie jestem znawcą duszy Antoniego Macierewicza, ale nawet jeśli ma szlachetne intencje, to to co robi nie przybliża nas ani do znalezienia pełniejszej prawdy o katastrofie smoleńskiej, ani do pojednania polsko-polskiego".

sm/wp.pl/Radio ZET