Dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński został definitywnie, ostatecznie i nieodwołalnie uniewinniony!

Rozprawa odbyła się dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Warszawie, w trybie częściowo niejawnym w sprawie apelacji w Aferze Marszałkowej. Aleksander Lichocki, pułkownik tajnych służb został skazany na 4 lata więzienia. Sąd stwierdził, że Wojciech Sumliński padł ofiarą nikczemnej intrygi, prowokacji służb specjalnych, że był celem tej prowokacji z udziałem Wojskowych Służb Informacyjnych. Sąd stwierdził, że dziennikarz śledczy był ofiarą rozgrywki ABW i WSI, udział w tym miał również były prezydent Bronisław Komorowski. Jedncześnie sąd uznał, że pułkownik Aleksander Lichocki, znajomy byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, był współtwórcą tej prowokacji, kombinacji operacyjnej i został skazany na cztery lata więzienia. Wyrok jest ostateczny i prawomocny.

Fronda.pl jest pierwszym medium, któremu Wojciech Sumliński udzielił tej informacji.

Poniżej załączamy wpis Wojciecha Sumlińskiego o z jego profilu na Facebooku:

PRAWOMOCNY UNIEWINNIAJĄCY WYROK W SPRAWIE AFERY MARSZAŁKOWEJ
W dniu dzisiejszym sąd drugiej instancji - Sąd Okręgowy w Warszawie - w trzyosobowym składzie definitywnie i ostatecznie potwierdził moją niewinność i uznał, że w sprawie określanej przez media, jako Afera Marszałkowa, padłem ofiarą podłej prowokacji i kombinacji operacyjnej służb specjalnych – Wojskowych Służb Informacyjnych i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tym samym Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał uniewinniający mnie wyrok sądu pierwszej instancji – Sądu Rejonowego dla Warszawy Woli - podkreślając, że byłem ofiarą tego procesu, cała zaś sprawa była prowokacja służb specjalnych skierowanych zarówno przeciwko mnie jak i komisji weryfikującej żołnierzy WSI. Jednocześnie Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał – wbrew stanowisku Prokuratury !!! - wyrok 4 lat bezwzględnego więzienia dla pułkownika Aleksandra Lichockiego, uznając go za współsprawcę prowokacji i kombinacji operacyjnej.

W ten sposób dobiegł końca najtrudniejszy ze wszystkich moich procesów, w którym miałem przeciwko sobie służby specjalne i najważniejszych przedstawicieli świata polskiej polityki z urzędującym prezydentem RP Bronisławem Komorowskim na czele, zaś za sobą jedynie - aż! – modlitwę wielu dobrych ludzi, którzy wierzyli w moją niewinność, wsparcie mojej rodziny i niewielkiego grona przyjaciół, którzy przetrwali ze mną całe te osiem i pół roku oskarżeń, oszczerstw, pomówień i niszczenia dzień za dniem prowadzonego w sposób tak podły, cyniczny i metodyczny, że nawet po tylu latach mam trudność, by o tym pisać - i naprawdę nikomu, nawet największym wrogom, nie życzę podobnych doświadczeń. Radość tego dnia miesza się z bólem, bo nikt nie zwróci nam tych ponad ośmiu lat, lat odebranych moim bliskim, moim dzieciom, których dzieciństwo bezpowrotnie minęło w cieniu tego procesu - procesu, który na długie lata położył się cieniem na ich życiu i odebrał ojca, stale nieobecnego, rozpaczliwie broniącego się przed lawiną bezpodstawnych oskarżeń i uwięzieniem. Poznałem - wszyscy moi Bliscy poznali - co to samotność, niesprawiedliwe wykluczenie i tzw. „przyjaciele”, którzy okazali się przyjaciółmi wyłącznie na pogodę, a przy pierwszym podmuchu zawieruchy rozpierzchli się na cztery strony świata. (Premier wielkiej Brytanii, Winston Churchil, mówił o takich ludziach – „jak mam takich przyjaciół, nie potrzebuję już wrogów”). Poznałem, jak podli potrafią być „koledzy" po fachu, vide oskarżyciele z Newsweeka, czy Gazety Wyborczej, którzy jak np. Wojciech Czuchnowski, już w pierwszym miesiącu podłych ataków prokuratury na mnie przesądzili o mojej winie uznając, że dowody mojej winy są bezsporne i niepodlegające dyskusji. Poznałem, kim naprawdę są załgani do cna politycy vide prezydent RP Bronisław Komorowski, którzy w imię własnych interesów nie wahali się doprowadzić do systemowego niszczenia niewinnych ludzi. Czy kiedykolwiek on i inni, odpowiedzą za to, co zrobili? Nie wiem i napiszę to pierwszy raz – chcialbym się mylić, ale osobiście wątpię…Piszę te gorzkie słowa pod wpływem chwili, bezpośrednio po wyroku, ale czynię to świadomie, bo to ta unikalna chwila, w której moje życie zaczyna się na nowo. I choć nie wszystkie moje kłopoty dobiegły końca (mam jeszcze jeden otwarty proces, w którym wierzę, że tak jak we wszystkich dotychczasowych, udowodnię swoja niewinność i wykażę podłość złych ludzi), wierzę, że najgorsze już za mną i moimi Bliskimi. Na ten moment wszystko to jednak nieistotne,- bo są takie chwile, które są dla nas tak bardzo ważne, tak bardzo nas obchodzą, ale w których tak trudno coś powiedzieć, bo zwyczajnie brakuje słów i wtedy pozostaje jedynie powiedzieć – dziękuję. Niniejszym raz jeszcze z całego serca dziękuję Wszystkim Ludziom Dobrej Woli, którzy nie zwątpili we mnie i wspierali mnie oraz moich Bliskich, gdy szliśmy tą ciemną doliną. Bez Was nie mielibyśmy szansy pokonać tej drogi. Z Panem Bogiem.
Wojciech Sumliński

Luiza Dołęgowska, FRONDA.PL