Wisława Szymborska uwielbiała oglądać walki Andrzeja Gołoty. Zarywała noce, by je obejrzeć. Wyznała, że cierpiała, kiedy obrywał. Przyjmowała telefony z wyrazami współczucia po jego klęskach na ringu. Nigdy się nie poznali, choć raz zdarzyło się, że siedzieli w jednej restauracji. Nikt ich jednak nie przedstawił sobie - on siedział otoczony wianuszkiem fanów, ona siedziała nierozpoznana przez nikogo. Nie wiadomo, czy znany bokser zagłębił się w twórczość noblistki. Pewnie jednak by się ucieszyła, gdyby wiedziała, że Gołota postanowił napisać wiersz na jej cześć. Oto on:
Dla P. Szymborskiej
Braknie mi Ciebie w moim narożniku
mimo że nigdy nie stąpałaś po ringu.
Pozostaną wiersze.
"Dziękuję" to za mało...
A. Gołota
Wiersz powstał już wcześniej, przed śmiercią Szymborskiej. Nie wiadomo jednak czy go poznała.
Przed laty przyjaciele chcąc zrobić prezent poetce na 80. urodziny podszyli się pod boksera i napisali jej kilka wierszy pochwalnych. Otrzymała od nich tomik poezji zatytułowany "Sobie a guzom". Książka została zredagowana przez Bronisława Maja, ale na okładce figuruje nazwisko "Andrzeja Gołłoty" jako autora wierszy.
"Który skrzywdziłeś boksera prostego śmiechem nad klęską jego wybuchając, bandę szyderców wokół siebie mając na pomieszanie dobrego i złego – nie bądź bezpieczny. Bo bokser to bokser. Możesz go zabić bez cienia rozterki, ale pamiętaj, zostaną bokserki" - pisał rzekomo pięściarz do Szymborskiej.