- Każdy kraj potrzebuje ewangelizacji, jeśli rozumiemy ją jako pogłębienie wiary w Boga. W Polsce 98 proc. osób mówi, że wierzy, ale ile z nich naprawdę jest wierząca? - pyta John Godson, który trafił do Polski jako misjonarz.
Parlamentarzysta w rozmowie ze Stefanem Sękowskim z „GN” tłumaczy też, dlaczego działa w zespole parlamentarnym zajmującym się przeciwdziałaniem prześladowaniom chrześcijan. - Straciłem przyjaciela, który zginął z rąk prześladowców w Nigerii. To był mój kolega ze studiów. Znałem też pastora, który został spalony żywcem na ołtarzu. Sam też byłem obiektem prześladowań – wspomina.
Godson odnosi się również do dwóch zdarzeń ze swojego życia, w których, mimo dylematów, jego rodzina nie zdecydowała się na usunięcie ciąży. - Gdy usłyszeliśmy, że moja żona ma 50 proc. szans na przeżycie, bo groziło jej czwarte cesarskie cięcie... To była katastrofa, Pan sobie nawet nie wyobraża, co przeżywałem, patrząc na żonę, gdy tego doświadczała – opowiada Stefanowi Sękowskiemu.
- Podobnie, gdy patrzyłem na moich rodziców, gdy dowiedzieli się, że moja siostra mając lat 16, zaszła w ciążę. Ani w jednym, ani w drugim przypadku aborcji nie było i bardzo się cieszymy. Syn mojej siostry ma 11 lat, jest przystojny, dobrze się uczy i co ważne, moja siostra w końcu wyszła za jego ojca. Są szczęśliwym małżeństwem. Także mój syn się urodził. Chciałem przez to pokazać, że nie podjęcie decyzji o aborcji może być dobre. Aborcja często wynika ze strachu. I nie jest rozwiązaniem – wspomina Godson.
Zapytany, dlaczego mimo to nie popiera obywatelskiego projektu ustawy zakazującej aborcję, odpowiada: „Nawet jeśli kobieta popełniła aborcję, to jest to trauma na całe życie. Ona potrzebuje wsparcia, zachęty, a nie gnojenia. Trzeba do tego podchodzić w bardzo delikatny sposób. Dobrze, że będzie drugie czytanie ustawy, bo projekt podpisało 600 tysięcy osób i trzeba to uszanować. Ale jestem przeciwko wykorzystywaniu tej sprawy w kampanii wyborczej i zaostrzaniu prawa – myśmy podjęli decyzję, że aborcji nie będzie, ale nie wiem, czy miałbym odwagę zmusić kogoś do takiej decyzji”.
Jego zdaniem, z aborcją można walczyć poprzez dobre kampanie społeczne i rzetelną edukację seksualną, przede wszystkim prowadzoną w rodzinie.
eMBe/Gosc.pl