- Tomasz Arabski miał swojego przełożonego, którym był Donald Tusk, a i dyplomaci mieli swoich przełożonych, którymi byli: Radek Sikorski oraz Tomasz Turowski – mówi Cezary Gmyz, dziennikarz śledczy.

 

<<< JAK WSPÓŁCZEŚNIE POŚCIĆ. DOWIEDZ SIĘ!!! >>>

Tomaszowi Arabskiemu i czworgu urzędników postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków podczas organizacji lotu rządowego tupolewa do Smoleńska. Czy to pomoże w wyjaśnieniu samych przyczyn katastrofy?

Działania urzędników niewątpliwie przyczyniły się do tego, że poziom bezpieczeństwa lotu był niewątpliwie bardzo, bardzo niski. W moim przekonaniu były jedną z przyczyn, dla których coś takiego było w ogóle możliwe. Nawet jeżeli przyjęlibyśmy, że mieliśmy do czynienia ze zwykłą katastrofą lotniczą, a nie z zamachem, to ktoś jest odpowiedzialny za to, że nie dokonano sprawdzeń pirotechnicznych, że dawano nieaktualne karty podejścia, że nie zapewniono tzw. lidera, że wszystko toczyło się z opóźnieniem i tak naprawdę ta wizyta byłą sabotowana przez urzędników państwa polskiego. Za to odpowiedzialność ponosi w moim przekonaniu Tomasz Arabski. Moim zdaniem ława oskarżonych jest tak naprawdę za krótka, dlatego, że Tomasz Arabski miał swojego przełożonego, którym był Donald Tusk, a i dyplomaci mieli swoich przełożonych, którymi byli: Radek Sikorski oraz niestety człowiek, który nie znalazł się na ławie oskarżonych, bo nie miał sprecyzowanego na piśmie zakresu obowiązków – Tomasz Turowski. Komunistyczny szpieg w Watykanie, który potem przedzierzgnął się w dyplomatę. W moim przekonaniu decyzja, jaką sąd podjął wskazuje na to, że również prokuratura nie dopełniła w tej sprawie obowiązku. Uznano, że akt oskarżenia powinien zostać zbadany przed sądem, a wcześniej decyzję procesową o umorzeniu postępowania w tym wątku wydała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, a konkretnie naczelnik wydziału Józef Gacek (zresztą to ten sam prokurator, który potem „trzepał” redakcję „Wprost”). To, że ława oskarżonych jest za krótka, nie ulega dla mnie wątpliwości.

Czyli powinni na niej zasiąść Radosław Sikorski i Donald Tusk?

Spójrzmy szerzej. Praska prokuratura postawiła zarzuty tylko jednej osobie, wiceszefowi Biura Ochrony Rządu. Natomiast wiceszef BOR też miał swojego przełożonego, którym był Marian Janicki. Być może jego odpowiedzialność wyjdzie wyjdzie podczas audytu zarządzonego przez Andrzeja Pawlikowskiego, obecnego szefa Biura. Problem polega na tym, że jeśli to traktować tylko jako przestępstwo urzędnicze z art. 231 - niedopełnienie obowiązków, bądź przekroczenie uprawnień - to tutaj ława jest za krótka o Janickiego, ale już taka będzie, bo sprawa uległa przedawnieniu i tylko jedna osoba, czyli gen. Paweł Bielawny jest objęta aktem oskarżenia. Moim zdaniem można by się też zastanawiać w przypadku tych osób nad inną kwalifikacją prawną czynu, zagrożoną wyższą karą, np. sprowadzenie powszechnego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i lotniczym.

Dlaczego Tomasz Arabski działał w taki sposób? To były błędy? Brak kompetencji?

Nie, to była czysta małpia złośliwość, która objawiła się podczas tzw. awantury o krzesło, ale później też wtedy, gdy obniżono poziom bezpieczeństwa Lecha Kaczyńskiego podczas wizyty w Gruzji i kiedy kolumna Saakaszwilego i Kaczyńskiego została ostrzelana. To było coś naprawdę skandalicznego,w jaki sposób traktowali głowę państwa ludzie z rządu PO. Mówię to z przykrością, bo znałem się kiedyś z Tomaszem Arabskim i nawet się lubiliśmy.

 

Rozmawiał Jakub Jałowiczor