- W najbliższą niedzielę frekwencja pewnie będzie niższa niż 20 proc., ale w referendum postulowanym przez prezydenta frekwencja mogłaby być nawet 50-procentowa – mówi Zbigniew Girzyński, poseł niezrzeszony.

 

Skąd bierze się opór Platformy Obywatelskiej przed poparciem referendum zarządzonego przez prezydenta Andrzeja Dudę?

Platforma buduje swoją pozycję w kontrze do prezydenta. Jestem przekonany, że senatorowie PO nie poprą tego referendum, żeby zrobić prezydentowi na złość. Od początku to mówili i pewnie słowa w tym zakresie dotrzymają.

Czy PO będzie potrafiła wytłumaczyć społeczeństwu, dlaczego popiera jedno referendum, a drugiego nie?

Będzie to trudne do wytłumaczenia, ale ludzie w szczegóły wnikać nie będą. Propagandowa machina będzie zapewne przekonywać, że tamto referendum było ważne, bo dotyczyło spraw ustrojowych, a to jest mniej istotne, bo dotyczy spraw, które są rozstrzygane przez parlament. Polacy będą wybierali parlamentarzystów, więc mogą wybrać tych, którzy chcą wprowadzić określone zmiany - taka będzie, jak sądzę, retoryka. Oczywiście Platforma poniesie z tego powodu pewne straty wizerunkowe, ale zaryzykuje to, bo większą stratą dla niej byłoby przegranie referendum, a pewnie tutaj zanotowałaby jakąś gigantyczną porażkę.

Dotychczas referenda nie cieszyły się na ogół wielką frekwencją, o tym niedzielnym mówi się, że do urn pójdzie może 20 proc. uprawnionych. PO mogłaby poczekać. Jeśli w prezydenckim referendum frekwencja także będzie niska, PO wyjdzie z sytuacji zwycięsko.

W najbliższą niedzielę frekwencja pewnie będzie nawet niższa niż 20 proc., ale referendum postulowane przez prezydenta miałoby się odbywać wspólnie z wyborami parlamentarnymi. To powodowałoby, że liczba głosujących byłaby znacząco wyższa. Myślę, że frekwencja mogłaby być nawet 50-procentowa, więc referendum byłoby wiążące. I to tego PO nie chce, bo się boi, mówiąc prosto. To by oznaczało konieczność dokonania zmian, o które zostaną zapytani Polacy.

Mówimy o PO, ale można by też zapytać, czy prezydent, proponując referendum razem z wyborami nie zastawił na Platformę pułapki. Dla partii rządzącej niedobrze jest zagłosować za i niedobrze zagłosować przeciw.

Od strony politycznej było to rzeczywiście posunięcie, które stawia Platformę w trudnym położeniu. To się prezydentowi udało. Nie ma dobrej decyzji dla Platformy. Jeśli zagłosuje za, to mamy referendum razem z wyborami i nadaje to nową dynamikę kampanii wyborczej. Zapewne referendum będzie wiążące, bo będzie 50-procentowa frekwencja, a to wywróci reformy PO do góry nogami i postawi tę partię w złym świetle. A jeśli PO zagłosuje przeciw, to usłyszy zarzut, że nie zgodziła się na referendum w ważnych sprawach. To jest szachowe posunięcie prezydenta, z którym PO nie potrafi sobie poradzić, bo też nie ma odpowiedzi dobrej z jej punktu widzenia.

Argumentem przeciw prezydenckiemu referendum jest to, że pytania referendalne powinny dotyczyć najważniejszych spraw ustrojowych. Czy sprawa 6-latków i Lasów Państwowych to kwestie wystarczająco ważne, żeby pytać o nie społeczeństwo?

Ważne jest wszystko, za czym opowiadają się Polacy swoimi podpisami. I to w tak dużej liczbie, bo przecież te sprawy były postulowane przez grupy obywateli oraz poparte łącznie paroma milionami podpisów. Jeśli chodzi o ocenę rangi i ważności danego wydarzenia, to nie ma chyba nic ważniejszego niż przekonanie Polaków.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor