Giertych wyszedł z Ligi Polskich Rodzin, ale Liga z Giertycha-nie? Cóż, w tym przypadku chodzi raczej o coś innego. Robert Biedroń, prezydent Słupska i człowiek, który zrobił karierę polityczną na tym, że jest gejem (przez co niektórzy "złośliwcy" nazywają go "gejem zawodowym"), ucieszył się z sondażu dotyczącego wyborów prezydenckich.

Do wyborów jeszcze dwa lata, ani Biedroń, ani Donald Tusk nie dali jeszcze jednoznacznej deklaracji, że zamierzają kandydować, co więcej: nie ma nawet pewności, że Prawo i Sprawiedliwość kolejny raz postawi na Andrzeja Dudę, ale ostatni sondaż jasno pokazał, że urzędujący prezydent wygrałby w cuglach zarówno z szefem Rady Europejskiej, jak i prezydentem Słupska. 

Co by było, gdyby w drugiej turze zmierzyli się Andrzej Duda i Robert Biedroń? Obecny prezydent RP miałby szansę na reelekcję, zyskując głosy 58 procent Polaków. Włodarz Słupska mógłby natomiast liczyć na poparcie 40 procent rodaków. Biedroń udostępnił wyniki sondażu na swoim profilu na Twitterze. Bardzo cieszył się z wyniku. Wtedy do akcji wkroczył mecenas Roman Giertych. 

"Gdybym miał zmierzyć się z prezydentem Dudą w drugiej turze... Wynik chyba całkiem niezły?"-napisał Biedroń. 

"Jan Kowalski miałby wynik znacznie lepszy"-odpowiedział mu Giertych, który wynik prezydenta Słupska określił jako "tragiczny", ponieważ byłyby to głosy nie "na Biedronia", ale "przeciwko PiS". 

"A nadymanie przez lewicowe media Pana jako „lidera opozycji” to wielka szansa dla PiS"-podsumował były wicepremier. Cóż, w jednym z Romanem Giertychem na pewno można się zgodzić: lewicowe media "pompują" prezydenta Słupska do granic możliwości. Jednak we wpisie byłego ministra edukacji widać coś jeszcze: złość, że ktokolwiek śmie nawet marzyć o konkurowaniu z Donaldem Tuskiem, czy to o fotel prezydenta RP (w takiej sytuacji faktycznie Biedroń może doprowadzić jedynie do rozdrobnienia głosów na Tuska), czy to o "koszulkę" lidera opozycji.

 

yenn/Twitter, Fronda.pl