"Dziękujemy!", "Wolne sądy!"- w taki sposób przeciwnicy ustawy o Sądzie Najwyższym powitali dziś rano prof. Małgorzatę Gersdorf przed budynkiem tej instytucji. 

Prezes SN, która przeszła dziś w stan spoczynku, tuż po godzinie ósmej rano pojawiła się pod Sądem Najwyższym. Wcześniej zarówno sama Gersdorf, jak i rzecznik prasowy SN zapowiadali, że- dziś już była- I prezes SN, mimo wejścia w życie ustawy, przyjdzie do pracy. 

Pod sądem przywitali prof. Małgorzatę Gersdorf protestujący przeciwko reformie sądownictwa. 

"Dziękuje, że przyjechaliście tak rano, ja zaspałam"-zażartowała sędzia i,przedostając się przez tłum, weszła do gmachu Sądu Najwyższego, który w dniu dzisiejszym przestał być miejscem jej pracy. 

 

Małgorzata Gersdorf była pierwszym prezesem Sądu Najwyższego od 2014 r. Nowa ustawa o Sądzie Najwyższym zakłada przejście sędziów w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia. Mogą oni jednak ubiegać się o możliwość dalszego orzekania. Jeżeli tego nie zrobią, tracą status sędziego uprawnionego do orzekania. Małgorzata Gersdorf takiego oświadczenia nie złożyła, co oznacza, że jej kadencja kończy się dokładnie dziś, tj. 4 lipca 2018 r. Przeciwnicy takiego rozwiązania powołują się na Konstytucję, w której widnieje zapis o sześcioletniej kadencji I prezesa SN. Jak się jednak okazuje, środowisko sędziowskie jest w tej sprawie podzielone. Była minister sprawiedliwości, sędzia Barbara Piwnik, którą trudno posądzać o sympatie wobec obecnego rządu, wskazała, że w zapisie tym istnieją pewne nieścisłości, a wcześniejsza emerytura nie jest łamaniem konstytucji. 

yenn/Polsat News, Fronda.pl