Gerard Depardieu ucieka z Rosji Władimira Putina. Francuski aktor znany ze wspierania kremlowskiego reżimu nawet w najczarniejsyzch jego chwilach najwyraźniej ma dość.

Do Francji jednak, gdzie obowiązuje horrendalny 75-procentowy podatek dla najbogatszych, Depardieu jednak nie wróci. Zamiast tego wybierze się... do Algierii.


Jak tłumaczy Depardieu, zna prezydenta tego północnoafrykańskiego kraju Abd al-Aziza Buteflikę, ponadto - prowadzi tam jedną ze swoich winnic. Stąd odtwórca Rasputina czy Portosa opuści sarańsk w Republice Mordwińskiej i przeniesie się do stolicy Algierii, Algieru.

Aktor na swoją ,,obronę'' przytacza fakt zamieszkania w Algerii - w tym wypadku w znanym z powieści ,,Dżuma'' Oranie - francuskiego piłkarza, Erica Cantony.

mod/rzeczpospolita, fronda.pl