Rząd polski podjął decyzje o anulowaniu kontraktu na francuski śmigłowiec i jednocześnie ogłosił decyzję, że zamówi śmigłowce w polskich fabrykach. Jest to decyzja polityczna i widać, że ostateczna, zatem jakakolwiek dyskusja nic nie wniesie.

Przy okazji jednak wygenerowano problem wynikający moim zdaniem z braku przygotowania tej decyzji przez sztaby decydentów. Przede wszystkim w sferze informacyjnej. Skoro takie decyzje zapadły i nie dopuszczam, że stało się tak poza wiedzą kluczowych osób w rządzie, to ich ogłoszenie powinno być wszechstronnie przygotowane i zabezpieczone. Tym bardziej, że decydenci powinni wiedzieć, kogo mają w tej bitwie za „przeciwnika”.

I stało się tak, że każdy z rządu i z partii rządzącej zabierający w tej sprawie głos mówił co innego. Wszyscy nagle stali się fachowcami od śmigłowców i opowiadali chwilami kosmiczne teorie. A co najgorsze każdy z nich mówił o zakończeniu negocjacji inaczej…że je zerwano,   że zakończono, że wygasły i tak dalej. Kompletny chaos. Komu to szkodzi? Wizerunkowi rządu polskiego i Polsce.

Decyzja o zakończeniu rozmów z Francuzami ma wymiar strategiczny bo dotyczy relacji z sojusznikiem, relacji w UE i w NATO. Wszystko co się w Polski dzieje jest  bacznie obserwowane i analizowane. I wszystko, co może Polsce zaszkodzić jest skwapliwie odnotowywane. Zatem jako obywatele mamy prawo oczekiwać od osób odpowiedzialnych troski o wizerunek Polski.

Przecież można było ogłoszenie decyzji o odejściu od stołu negocjacyjnego dobrze przygotować. Opracować dla wszystkich jednolitą informację o offsecie w celu uniknięcia improwizacji. Aby wszyscy mówili jednym językiem niepozostawiającym żadnych wątpliwości. Powinien być wydany jasny komunikat zamykający problem. Brak tego co wymieniłem wyżej, to argumenty dla atakujących i pole do popisu dla różnych ekspertów, którzy śmigłowiec widzieli na zdjęciu lub Air Show.

Najgorszym jednak jest dawanie argumentów do podważania wiarygodności Polski. I przy tym jedna uwaga. USA zależy na stabilnej i silnej Europie. Interesy geopolityczne Amerykanów to przede wszystkim Azja i tam przenoszą swoją uwagę, także militarną. Każde zachwianie stabilności w Europie budzi ich niepokój. Nie chcą być uczestnikami awantur. A na pewno nie zrezygnują z dobrych relacji z państwami Europy Zachodniej. Warto nam o tym pamiętać- dla naszej bezpiecznej przyszłości.

Gen. Waldemar Skrzypczak