Prezydentura Donalda Trumpa interesuje nas przede wszystkim jeśli chodzi o stosunki USA z Rosją. O to, czego możemy się po Trumpie spodziewać, postanowiliśmy zapytać generała Waldemara Skrzypczaka.

Portal Fronda.pl: Czego możemy spodziewać się po prezydenturze Trumpa? Jest w niej miejsce dla Polski?

Generał Waldemar Skrzypczak: Trump swoją uwagę skupi głównie na Azji, a nie na Europie. On o Europę jest spokojny – ma tutaj Niemców, ma Anglię. Jemu natomiast Rosja potrzebna jest do tego, by rozgrywać Chiny w Azji. Ekspansywność Chin rośnie coraz bardziej i zagraża interesom USA na tym kontynencie. Jednak gospodarka chińska zwalnia i chińczycy będą szukali teraz innych źródeł, niekoniecznie ekonomicznych. Tym bardziej, że Trump sam powiedział, że miejsca pracy wrócą z Chin do Stanów Zjednoczonych. Nietrudno domyśleć się, co to będzie dla Chin oznaczało, jeśli Trump zacznie stamtąd wyprowadzać tanią, wątpliwej jakości produkcję. Wówczas gospodarka zwolni jeszcze bardziej, niż można się tego teraz spodziewać. Trump będzie więc chciał dogadać się z Putinem w kontekście Chin.

Czy to nie jest przypadkiem zagrożenie dla Polski? Nie stanie się ona częściowo przedmiotem tej transakcji?

Pamiętać musimy o jednym – Polska dla Trumpa poza deklaracjami niewiele znaczy. Musimy pamiętać, że poza nimi i tym, co mówi choćby ambasador, w globalnej polityce i strategii Stanów Zjednoczonych nie ma dla Polski miejsca. Oczywiście jeśli chodzi o politykę, bo w przypadku przemysłu ma duże miejsce - Amerykanie traktują nas, co widać wyraźnie, jako rynek zbytu dla swojego sprzętu, niekoniecznie nowego. Sprzedają nam co się da. I to poza jakimikolwiek procedurami, bez przetargu. To znaczy, że Ameryka ma dużą siłę sprawczą jeśli chodzi o Polskę, ale nie w kontekście polityki, a korzyści dla siebie w postaci sprzedanego nam sprzętu. Pamiętać musimy, że my nie jesteśmy żadnym graczem, jeśli chodzi o politykę globalną.

Czy w takim razie możemy obawiać się, że wojska amerykańskie po wrześniu nie będą już stacjonować w Polsce?

Wojska moim zdaniem pozostaną. Za wiele kosztowało  to wszystko, żeby teraz przed opinią publiczną Stanów Zjednoczonych powiedzieć nagle: wycofujemy się z Europy. Zbyt wiele pieniędzy oraz wysiłku Amerykanie włożyli w ten proces, żeby teraz wojska nagle wycofywać. Natomiast w kontekście tego, że nie grozi nam żadna agresja ze strony Rosji, bo ta nie wikła się w wojnę z NATO, niech te wojska sobie stoją. Będą stały tak długo, jak długo będzie to politycznie potrzebne. W polityce globalnej Trumpa nie ma na razie zjawiska wycofania wojsk amerykańskich z Europy. Oni się z Putinem dogadają . Jeśli Trump w jakiś sposób poda rękę Putinowi, niekoniecznie oficjalnie, ale jednak, to wojska amerykańskie w Europie przestaną Putina obchodzić. Putin straci. Na razie propaganda rosyjska szczuje Putinem, ale w pewnym momencie, gdy oceni, że Trump jest gotów rozmawiać, to wojska USA nikomu nie będą przeszkadzały.

Dziękujemy za rozmowę.