Tomasz Wandas, Fronda.pl: Które tematy były kluczowe przy okazji wizyty Jensa Stoltenberga?

Gen. Waldemar Skrzypczak: Pierwszym, głównym tematem jest budowa koalicji na wyjazd do Afganistanu. NATO zdecydowanie widzi, że w tym miejscu trzeba zwiększyć siły. Stoltenberg z pewnością chce, aby Polska wzmocniła kontyngent amerykański w Afganistanie. Kolejną bardzo ważną sprawą jest rozwój sił na flance wschodniej, trzeba też zająć jasne stanowisko w związku z ćwiczeniami „Zapad 2017”.

NATO traktuje ćwiczenia „Zapad 2017” jako demonstrację siły armii rosyjskiej, która ma być przeciwwagą dla rozwoju potencjału bojowego NATO na wschodniej flance.

Czy większe zaangażowanie w Afganistan jest opłacalne z naszego punktu widzenia?

Jeżeli do Afganistanu pojedzie NATO, my też tam pojedziemy. Jeśli natomiast mamy tam jechać tylko my i Amerykanie, to zdecydowanie za mało. Albo w tę sprawę angażuje się cały Sojusz, albo nikt. Misja ta jest obowiązkiem koalicyjnym. To sprawa tak oczywista, że nie ma co nad nią dyskutować.

Czy pozostali członkowie sojuszu będą skłonni, aby wysłać swoich żołnierzy na Bliski Wschód?

W Europie Zachodniej jest wiele narastających problemów związanych głównie z imigracją. Stąd wydaje mi się, że nie będzie wielu chętnych, aby angażować się w wojnę w Afganistanie.

Wizyta szefa NATO dotyczyła m.in. batalionu w Orzyszu, który jest szpicą Sojuszu. Dlaczego ten punkt jest tak ważny z naszego strategicznego punktu widzenia?

Chodzi przede wszystkim o wzmocnienie punktu. Mimo iż minister Waszczykowski zapewniał, że mamy odpowiednią liczbę żołnierzy, to w ocenie Amerykanów jest ich ciągle za mało. Według szacunków amerykańskich potrzeba przynajmniej o korpus więcej.

Co natomiast z ćwiczeniami „Zapad 2017”. Powinniśmy się obawiać, czy podchodzić do nich jako do czegoś normalnego?

W mojej ocenie jest to oczywiście normalna rzecz. Oba mocarstwa prężą muskuły. Według scenariusza, wojska będą ćwiczyć obronę przez atakiem NATO, a później uderzenie. Rosjanie, tak jak Zachód prężą swoje muskuły, modernizują armię i chcą pokazać całemu światu, że są silni. Proszę zwrócić uwagę, że Kreml prowadzi wojnę informacyjną. Jej celem jest utwierdzenie swoich obywateli w przekonaniu, że NATO chce dokonać agresji.

Czyli ta wojna informacyjna skierowana jest raczej do wewnątrz niż na zewnątrz Rosji?

Oczywiście. Władza chce odwrócić uwagę od napięć wewnętrznych, dlatego tak mocno manifestuje siłę. Media zresztą głośno o tym mówią, ostrzegając społeczeństwo, że Putin nie pozwoli na zaatakowanie Rosji przez NATO.

Czy to działanie jest skuteczne?

Notowania Putina są bardzo wysokie, a jego propaganda ma dużą siłę i skuteczność.

Dziękuję za rozmowę.