12. października na posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Strasburgu przegłosowano rezolucję, w której wezwano Federację Rosyjską do zwrotu Polsce wraku Tupolewa. W rozmowie z portalem Fronda.pl gen. Roman Polko podkreśla, że to niezwykle ważne wydarzenie i sukces polskiej dyplomacji. Wojskowy wskazuje też na olbrzymie zaniechania poprzedniej ekipy rządowej, władz PO-PSL.

***

Tomasz Wandas, Fronda.pl: Na rezolucję Zgromadzenia Parlamentarnego Rosja odpowiedziała lekceważąco. Rosyjskie MSZ wskazało, że Moskwa nie czuje się tą rezolucją zobowiązana, a wrak ma być dowodem rzeczowym w śledztwie prowadzonym przez samą Rosję. To zaskakująca odpowiedź?

Gen. Roman Polko, były dowódca jednostki GROM: Cyniczne, pełne podtekstów wypowiedzi ze strony rosyjskiej są oburzające. Absolutnym, międzynarodowym skandalem jest fakt, że wspólnota europejska nie jest w stanie wpłynąć nawet na te sprawy, które nie są kluczowe dla strony rosyjskiej.

O czym to świadczy?

Fakt ten świadczy o słabości struktur europejskich. Niewątpliwie przejawia się tu oportunizm polegający na tym, że z jednej strony próbujemy zmusić Rosję do przestrzegania norm obowiązujących w cywilizowanym świecie a z drugiej strony fakt, że Rosja tych norm nie przestrzega, w niczym nie przeszkadza niektórym politykom, czy nawet państwom (traktowanym z osobna) w realizowaniu z nią swoich własnych interesów.

Jaki z tego wniosek?

Putin na tym korzysta. Co z tego, że ze strony Unii Europejskiej skierowana została w stosunku do Rosji tak mocna rezolucja, skoro i tak nie przeszkadza to Putinowi w robieniu interesów z np. Niemcami. Niewątpliwie, coś musi się zmienić, gdyż jak na razie, przy tego typu polityce, Unia Europejska daje się w banalny sposób rozgrywać putinowskiej Rosji.

Odnosząc się do samej rezolucji, trzeba podkreślić, że jest to pierwszy międzynarodowy dokument, który wzywa Rosję do tego, aby zwróciła wrak tupolewa. Pytanie jakie się tu nasuwa, to dlaczego dopiero osiem lat po katastrofie doczekaliśmy tego typu reakcji ze strony Unii Europejskiej?

Trzeba powiedzieć sobie szczerze, we wcześniejszych latach nasza dyplomacja kiepsko działała. Nie było widać z naszej strony chęci, determinacji do wymuszenia realnych nacisków z szczebla europejskiego na Rosję. Niestety ale polska dyplomacja nie pokazywała, że chce, aby Rosjanie pozwolili prowadzić nam śledztwo, brakowało też sygnałów, że chcemy, aby wrak trafił do Polski.

A w chwili obecnej?

Teraz natomiast nasi dyplomaci pokazali skuteczną determinację poniekąd wymuszając na naszych partnerach europejskich by oficjalnie zdeklarowali coś, co jest oczywiste - kto byłby w stanie zaprzeczyć, że dowody o których mówimy nie powinny wrócić do Polski?

Warto zwrócić uwagę, że rezolucja powstała na bazie raportu posła sprawozdawcy Pietera Omtzigta z Holandii, który opracował ją na podstawie opinii dwóch ekspertów prawa międzynarodowego. Eksperci wskazali, że w świetle konwencji chicagowskiej, wrak tupolewa powinien zostać zwrócony Polsce. W treści dokumentu stwierdzono m.in., że ciągła odmowa zwrotu wraku Tu-154M i innych dowodów ze strony władz Rosji, stanowi nadużycie prawa, jak również wzmogła spekulacje w Polsce, że Rosja ma coś do ukrycia. Z naszego punktu widzenia są to oczywiste argumenty, natomiast pojawia się pytanie, dlaczego musieliśmy czekać tyle lat, aby te słowa padły oficjalnie ze strony Unii Europejskiej? Czy i w tak banalnej kwestii jest to dowód na skuteczność obecnej dyplomacji i potwierdzenie, że poprzednia nie podejmowała w tym zakresie żadnych działań?

To, co zrobiła obecna dyplomacja jest normą i standardem. Natomiast poprzednia nie stanęła na wysokości zadania i zaniechała wiele spraw. Śledząc to w jaki sposób było realizowane śledztwo dotyczące katastrofy, wnioski nasuwają się same.

Co ma Pan na myśli?

Napisał o tym w swojej książce choćby Edward Klich. Proszę sobie wyobrazić, że wysłano go (p. Klicha) do Rosji nie dając mu żadnych uprawnień, w pewnym momencie przez przypadek (i to w dziwny sposób) dowiedział się on, że został przewodniczącym komisji mającej wyjaśnić przyczynę katastrofy. Po pewnym czasie okazało się, że objął to stanowisko tylko dlatego, że „ktoś” z Polski zauważył, że Rosjanie zapraszają go na organizowane przez siebie spotkania, konferencje dotyczące katastrofy.

O czym to świadczy?

Wszystko działo się na zasadzie totalnej improwizacji. Ówczesny polski rząd pokazał tym samym, że nie myśli i działa w sposób systemowy, państwowy - był to skandal w zakresie uczciwego, normalnego postępowania. Oczywiście zaniechania tamtej dyplomacji, to nie wszystko, można było znacznie wcześniej znaleźć ekspertów, którzy pomogliby nam wytłumaczyć tuż po tym tragicznym zdarzeniu, dlaczego ta sprawa jest tak ważna dla Polski i dlaczego trzeba od razu podjąć odpowiednie kroki względem Rosji.

Tak się jednak nie stało…

Dobrze jednak, że w końcu doszło do wysłania Putinowi sygnału w postaci tej rezolucji, a fakt, że stało się to dopiero po ośmiu latach jest oburzający i przykry.

Przykry?

Trudno przypomnieć sobie tragiczniejsze wydarzenie w historii III Rzeczypospolitej, a sposób postępowania i odnoszenia się do niego był na niższym poziomie niż przeprowadzanie procedur w związku z pospolitym wypadkiem samochodowym.

Wszyscy za wyjątkiem przedstawicieli (nieobecnych z wiadomych przyczyn) Rosji oraz posłów polskiej opozycji opowiedzieli się za tą rezolucją. Dlaczego bądź co bądź nasi posłowie, nie chcieli wziąć udziału w tak ważnym dla Polski głosowaniu? Czy nie pokazali przez ten gest, że stoją w jednym rzędzie z władzami Kremla?

Widać, że niektórzy politycy zapomnieli po co są w Europarlamencie. Niewątpliwie są kwestie, w których powinniśmy mówić razem, solidarnie jednym głosem - nie mogą one nas dzielić. Dobrze byłoby usłyszeć tłumaczenia tych posłów, dlaczego w tak ważnej z punktu widzenia interesów międzynarodowych Polski sprawie nie potrafią znaleźć czasu i stanąć w jednym szeregu z tymi wszystkim, którzy chcieli, by ta rezolucja ujrzała światło dzienne. Nie podejmując tych działań, lekceważą to, że jesteśmy winni tym, którzy zginęli, wyjaśnienia tej katastrofy. Rzeczywiście stają w jednym szeregu z kremlowskimi trollami, propagandzistami, którym na rękę są zaniechania.

Dziękuję za rozmowę.