Martyna Ochnik: Ja Pan ocenia efekty wizyty Prezydenta Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych?

Gen. Roman Polko: Są tu dwie kwestie – nasze bezpieczeństwo oraz strategiczne partnerstwo. Sam fakt, że doszło do tej wizyty, a także wypowiedzi Trumpa wskazują, że istnieje podstawowe porozumienie. Jednak jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne czyli Nordstream2, możemy mówić o kroku wstecz. Dlatego musimy rozmawiać z sojusznikami europejskimi i wzywać ich do solidarności i spójnej polityki.

Co do baz – trudno było oczekiwać, by został podpisany jakiś dokument. On miałby oczywiście znaczenie dla podkreślenia, że nie ma krajów NATO drugiej kategorii, to znaczy takich gdzie baz się nie rozmieszcza, bo tak się umówiono z Putinem. Z tym należałoby zerwać, bo Putin nie respektuje porozumień jakie podpisywał. Przynajmniej w ten sposób należałoby dać mu odczuć, że jego działania choćby wobec Gruzji czy Krymu nie pozostaną bezkarne; z tego względu warto byłoby dokument podpisać. Jednak z wojskami amerykańskimi mamy i tak stały kontakt, więc z punktu widzenia wojskowego możemy zgrywać się, szkolić, a wyposażenie armii amerykańskiej, jej sposób działania i procedury mocno już oddziałują na naszą armię, która wie czego chce, jest doświadczona w boju i nie jest malowaną armią. Natomiast nowoczesna baza powinna powstawać i to bez względu na decyzję Amerykanów, bo jest tak czy owak potrzebna naszym żołnierzom, a jej powstanie ułatwi współdziałanie nawet na zasadzie rotacyjnej. Poligony nasze są świetne, ale infrastruktura odbiega istotnie od standardów jakie osobiście testowałem w bazach amerykańskich.

Czy sugeruje Pan, że powinniśmy zacząć budować sami nowoczesna bazę, a Amerykanie mogliby z niej ewentualnie korzystać?

Tak. Do Amerykanów przemawia twardy język praktyki. W rozmowie z generałami, na przykład Ricardo Sanchezem bardzo często byłem w kontrze. Oni lubią rozmowę ostrą ale i konkretną. Nie wystarczą więc nasze deklaracje, zapowiedź powstania Fort Trump. Pytanie pada – co zrobiliście i co już macie. Nie powinniśmy czekać na akceptację tylko robić swoje, budować, a potem zapraszać do swojej bazy zamiast pytać przyjedziecie czy nie. Słowa i gesty nie przemawiają tak dobitnie jak czyny.

To dlaczego nie budujemy takiej bazy?

Jak zauważył Trump, na obronność przeznaczamy 2% budżetu, czego nie robią inne kraje NATO. Natomiast sposób wydatkowania budzi sporo zastrzeżeń. Trzeba więc znaleźć kompetentnych ludzi, wyznaczyć im zadania i kazać je realizować. Problemem jest nadmierna u nas centralizacja zarządzania armią, odsuwanie fachowców z powodu tego że w jakiś sposób nie odpowiadają politycznym decydentom. Zbyt często politycy, nie mówię o jednej opcji, zamiast zajmować się strategią i zarządzaniem wysokiego szczebla i obroną narodową zajmują się dowodzeniem wojskami. To trzeba zostawić dowódcom, bo oni wiedzą jak organizować wojsko i rozwiązywać jego problemy. I to oni mają budować koncepcje i je przedstawiać, a politycy mogą je akceptować lub odrzucać. Nie można ręcznie sterować takim organizmem jak wojsko, a zapominać o innych aspektach bezpieczeństwa, bo dzisiaj obrona narodowa z pewnością nie jest tylko domeną armii.

Czy mówiąc o ręcznym sterowaniu ma Pan na myśli Pana Prezydenta?

Pan Prezydent stoi właściwie obok tego wszystkiego. Co ciekawe, uczestniczyłem dwa dni temu w konferencji na szczeblu ministerialnym, gdzie dyskutowaliśmy nad organizacją sił lądowych i powietrznych. Nie był obecny żaden przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej ani Prezydenta.

To dość zaskakujące.

Szczególnie że debata na temat bezpieczeństwa ma również znaczenie dla naszych rozmów z zagranicznymi partnerami.

Wszelkie wątpliwości i ustalenia powinny być omawiane wewnątrz, a nie wtedy kiedy występujemy na zewnątrz.

Czy za czasów Ministra Macierewicza możliwe byłoby tak niefrasobliwe podejście do tych kwestii?

Bardziej niż teraz, szczerze mówiąc. Wtedy zabraniano wręcz generałom komunikacji z ośrodkiem prezydenckim, co było kuriozalne. Teraz minister Błaszczak idą z Prezydentem ręka w rękę, a dyletanci bez kompetencji nie występują w pierwszym szeregu.

Dziękuję za rozmowę.