Portal Fronda.pl: Rząd kończy prace nad ustawą antyterrorystyczną. Taka ustawa jest Polsce w ogóle potrzebna, skoro przedstawiciele władzy zapewniają wciąż, że Polsce nic nie grozi i jesteśmy zupełnie bezpieczni nawet?

Gen. Roman Polko: Ustawa z pewnością jest potrzebna, bo jest elementem systemu bezpieczeństwa. W prace nad tą ustawą, które zaczęły się już w roku 2000, byłem zaangażowany osobiście. Jak dotąd zawsze brakowało kropki nad i – decyzji politycznej. Ustawa jest potrzebna, bo otwiera drzwi na to, by wszystkie służby zajmujące się bezpieczeństwem mogły w spójny i skoordynowany sposób zajmować się zwalczaniem terroryzmu w Polsce. Terroryzmu prawdziwego, takiego, jak w Paryżu i Brukseli, a nie tego, co czasem nazywane jest terroryzmem, a jest po prostu zwykłym, pospolitym przestępstwem.

Jak ocenia pan generał przygotowanie polskich służb do Światowych Dni Młodzieży?

Jeszcze raz nawiążę do tej ustawy. Skoro nie ma jeszcze dziś systemu, to trudno mówić, że wszystko jest zgrane i zharmonizowane, a więc będzie świetnie funkcjonowało. Ustawa dopiero otworzy drzwi. Później będą różne rozporządzenia, akcje wykonawcze.  Potrzebne są wspólne ćwiczenia, które pomogą poprawić niepraktyczne rozwiązania. Jeśli chodzi o stan naszych służb… Cóż, ćwiczenia, które były realizowane w ostatnich latach, miały raczej charakter pokazowy, polegający na realizacji jakiegoś scenariusza filmowego. Brakuje komunikacji między poszczególnymi rodzajami służb, odpornego na zakłócenia, a więc innego niż ten oparty na telefonach komórkowych, bo ten w przypadku aktu terrorystycznego po prostu się blokuje. Obecnie nawet policjanci nie wiedzą do końca, na jakich zasadach mogą działać, na przykład gdy idzie o zastosowanie broni snajperskie celem ratowania życia. Potrzebne są też duże zmiany w organizacji jednostek wojskowych, na przykład wprowadzenie dyżurów bojowych, tak, jak jest to w Wielkiej Brytanii. Są tam wydzielone konkretne pododdziały szkolone do użycia siły na terenie kraju zgodnie z procedurami. Zaległości w Polsce jest ogrom. Rozumiem uspokajające głosy polityków, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że potrzebna jest naprawdę wielka praca. Bardzo dobrze, że pierwszy krok w postaci ustawy jest teraz realizowany, co pociągnie za sobą pewnie kolejne działania naprawcze. Do Światowych Dni Młodzieży jednak nie zdążymy. Efekty zmian będą widoczne po około dwóch latach ciężkiej pracy.

Jaki rodzaj terroryzmu bardziej zagraża dziś Polsce? Czy to tak trudne do zwalczenia samotne wilki, czy też raczej dające się infiltrować grupy terrorystyczne?

Służby w ostatnich latach były bardzo rozleniwione, bo zajmowały się tylko podsłuchami i podglądaniem, a nie pracą operacyjną i infiltracją groźnych środowisk. Pytanie w jakim zakresie mamy rozpoznane te środowiska? Na jakim poziomie współdziałamy z innymi krajami, wymieniając się informacjami wywiadowczymi? Niemal wszyscy zgodnie twierdzą, że nie jesteśmy dziś celem pierwszoplanowym. To może się jednak zmienić. Jeszcze kilka lat temu mówiono, że Rosja nie jest żadnym zagrożeniem, wprost przeciwnie. Mówienie o zagrożeniu z kierunku wschodniego było na salonach międzynarodowych postrzegane jako bardzo negatywnie. Nawet w naszej strategii zapisano, że nic złego nas nie czeka, a żadnych większych zagrożeń nie ma. Tylko terroryzm, ale i on jest gdzieś daleko… Polska jest, oczywiście, jednorodna kulturowo. To wyzwanie dla terrorystów, ale niewykluczone, że ktoś je podejmie. Era samotnych wilków raczej się kończy. To nie oni są najbardziej groźni. Prawdziwym problemem są skoordynowane działania, takie, jakie miały miejsce w Paryżu czy w Brukseli. Te ataki były czymś więcej, niż akcjami pojedynczych szaleńców.