Od wczoraj tematem numer jeden w mediach pozostaje fakt, że kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump. O to, jaki owa prezydentura będzie miała wpływ na Polskę, NATO, oraz czy realne jest zbliżenie się USA i Rosji, postanowiliśmy zapytać generała Romana Polko.

Fronda.pl: Donald Trump został prezydentem USA, czy to dla Polski dobra wiadomość? W końcu według niektórych komentatorów może on na przykład osłabić NATO i sprawić, że rozpędzać się znów będzie wyścig zbrojeń.

Gen. Roman Polko: Po pierwsze warto zauważyć, że jednak Donald Trump na temat Polski wypowiadał się raczej pozytywnie. Dostrzegał to, że Polska jest wiarygodnym członkiem NATO i przeznacza właściwe pieniądze na zbrojenia. Natomiast teraz zobaczymy w praktyce to, jak będzie Donald Trump swoją politykę realizował. Wiadomo, że nie ma dużego doświadczenia w działalności politycznej, ma natomiast w biznesie. Wielu to odczytuje jako jego wadę, choć może to okazać się też pozytywną cechą. Trump chce zerwać z establishmentem, ma jednak swego rodzaju spojrzenie z dystansu na to, co się dzieje. Nie będzie „konserwował” tego, co było. Być może, w co wierzę, wprowadzi to pewne ożywienie w sojuszu NATO i sprawi, że poważniej będzie się myśleć o naszym bezpieczeństwie – praktycznym. A więc mniej działania, więcej czynów. Przyznać jednak trzeba, że pod tym względem sami Amerykanie nie mieli raczej problemów. Nasi sojusznicy europejscy i Donald Trump wypowiadając się o tym, że Europa sama powinna zadbać o swoje bezpieczeństwo, co tu dużo mówić, mają po prostu rację.  

Pojawiają się też głosy, że Trump może znieść sankcje nałożone na Rosję i uznać aneksję Krymu. Zakładając, że tak się stanie, jak bardzo groźnym jest to dla Polski sygnałem? W końcu USA to nasz największy sprzymierzeniec.

Nie chce mi się wierzyć w to, żeby prezydent Trump miał zamiar łamać porozumienia międzynarodowe. Mało prawdopodobne jest w ogóle, żeby ktokolwiek mu na to pozwolił. To nie jest w końcu tak, że prezydent jest dyktatorem we własnym kraju. Rosja pogwałciła porozumienia międzynarodowe, które sygnowała ona sama, także Stany Zjednoczone i z tego względu niespecjalnie mogę uwierzyć w to, żeby aneksja Krymu została przez Donalda Trumpa zaakceptowana jako coś normalnego. Byłby to bardzo niebezpieczny precedens, wyłom w stosunkach międzynarodowych i z pewnością podważyłoby to wiarygodność samych Stanów Zjednoczonych jako partnera, który jest na arenie międzynarodowej postrzegany właśnie jako bardzo wiarygodny. Natomiast co do zbliżenia się do Rosji, myślę, że tu najważniejsze jest to, że będzie miał doradców, którzy muszą zadbać o to, żeby nie była to polityka zależności, żeby nie dać się ograć. Tak było bowiem z Kennedym na początku jego prezydentury. W Moskwie uważano, że to jest młodym, niedoświadczony polityk, co w następstwie doprowadziło do kryzysu kubańskiego.

Dziękujemy za rozmowę.